czwartek, 25 grudnia 2014

21. "Po prostu kolejna ciężka walka ze złem."

Coś się zmieniło względem ostatnich paru poranków. Nie to, żeby narzekał. To bardzo miłe obudzić się z ukochaną dziewczyną wtulającą się w ciebie. To jednak pierwsza taka sytuacja, odkąd wrócili z Izumo. Zawsze budził się sam w łóżku pomimo tego, że pamiętał, jak zasypiali wspólnie. Wstawał i znajdował ją najczęściej w kuchni, z podkrążonymi oczami. Udawała, że jest wszystko w porządku. Domyślał się, że to wizja ją męczyła. Nie chciał jednak zadawać żadnych pytań. Bał się jej reakcji i skutków. Czekał, aż sama mu powie, zaufa.
Tym razem jednak wtulała się mocno w niego. Nawet delikatny uśmiech gościł na jej twarzy.
Yoh wyplątał się powoli z ramion ukochanej, próbując jej nie obudzić. Zasłużyła na odpoczynek. Gdy jednak stał i narzucał na siebie koszulkę zrozumiał, że nawet wybuch nie byłby w stanie jej obudzić. Przeszedł go dreszcz po całym ciele. Coś zdecydowanie jest nie tak. Wyszedł szybkim krokiem z pokoju. Rozglądał się po domu. Nic się nie zmieniło. Nie opuszczało go jednak przeświadczenie, że jednak jest inaczej. I zrozumiał to, gdy wszedł do kuchni.
Niby pomieszczenie wyglądało jak dawniej. Niby. Bo na krześle jak gdyby nigdy nic siedział jego brat bliźniak. Popijając kawę i czytając dzisiejszą gazetę.
Yoh zamarł. Wskazywał ręką na Hao próbując coś z siebie wykrztusić. Szło mu to jednak opornie.
Długowłosy Asakura spojrzał jednak w końcu na niego. Uniósł brew w ironicznym geście.
- Zamknij tę buzię, bo wyglądasz mało inteligentnie - skomentował Hao i wrócił do czytania.
Nie było jednak mu to dane, bo jego rodzony brat wyrwał mu z ręki lekturę.
- Co ty tu robisz?! - wydukał w końcu z charakterystyczną dla siebie zdziwioną miną.
- Siedzę kretynie - odpowiedział spokojnie Hao.
- Nie o to pytam!
Długowłosy uśmiechnął się ironicznie.
- Ale takie właśnie zadałeś pytanie.
Yoh złapał się za głowę.
- Znowu mam halucynacje - wymruczał do siebie, zamykając oczy.
Hao westchnął i skrzywił się z niesmakiem.
- Naprawdę muszę ci po raz kolejny tłumaczyć, że żyję i nie jestem wytworem twojej wyobraźni? - zapytał zirytowany - A może po prostu nie rozumiesz jakiegoś słowa, którego używam?
Zapadła chwilowa cisza. Wpatrywali się w siebie, próbując odnaleźć się w aktualnej sytuacji.
- W jaki sposób przeżyłeś? - zapytał w końcu Yoh.
- Długo zajęło ci formowanie poprawnego pytania - naśmiewał się z brata Hao.
Krótkowłosy Asakura złapał za pierwszą lepszą rzecz jaką miał pod ręką i rzucił nią w osobnika przed nim. Na jego nieszczęście była to pusta siatka, która nawet nie osiągnęła pierwotnego celu. Po prostu upadła na podłogę. Obaj szatyni obserwowali to zaskoczeni, dopóki "broń" nie wylądowała.
- Naprawdę chciałeś mi tym zrobić krzywdę? - zaśmiał się ponownie.
Yoh gotów był wyrywać sobie włosy z głowy.
- Odpowiedziałbyś na moje pytanie!
Znów zapadła cisza. Krótkowłosy opadł na krzesło i wpatrywał się w brata intensywnie, jakby chciał wyczytać odpowiedź z jego twarzy.
- Zabiłeś Zeke`a we mnie. Dzięki temu dałem radę się oddzielić, żyję sobie teraz długo i szczęśliwie i takie tam bzdety - odparł spokojnie.
Nagle twarz Yoh spoważniała. Już nie wyglądał jak zwykły nastolatek, który nie do końca ogarnia życie.
- Co zrobiłeś Annie? - zapytał.
Długowłosy zmrużył oczy. Po chwili jednak uśmiechnął się.
- Jednak nie jesteś taki głupi, co? - spytał retorycznie - Uśpiłem jej świadomość. Dręczyły ją koszmary i nie mogła spać. Postanowiłem wyświadczyć jej przysługę. Wyglądała tak strasznie, że było mi jej żal.
Z zewnątrz starał się nie okazać żadnych uczuć. Nawet tego, jak bardzo serce zaczęło mu bić na samo imię blondynki. To było nieistotne teraz.
- Zaraz zresztą powinna się obudzić - dodał Hao.
Nie mylił się. Po chwili usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi oraz kroków na schodach.

***

Ta noc była dla niej cudowna. Czuła się wypoczęta, rozluźniona. Przeciągnęła się, po czym zauważyła brak ukochanego w łóżku. Zdziwiło ją to, Yoh nie należał do rannych ptaszków. Spała tak długo? Ze zdziwieniem stwierdziła, że jest przed dziewiątą rano. Coś było zdecydowanie nie tak.
Nie myśląc wiele otworzyła drzwi sypialni i zeszła po schodach na dół. Skierowała się do kuchni. Zauważyła dwóch Asakurów. Gdy jednak oni zauważyli ją, obojga zamurowało. Z pewną dozą rozbawienia stwierdziła, że mają te same miny. Żaden jednak się nie odezwał.
- Możecie mi powiedzieć, czemu patrzycie się na mnie z takimi głupimi minami? - spytała Anna.
Jeśli oczekiwała na jakąś reakcję ze strony chłopaków, zdecydowanie się zawiodła. Może i była w dobrym humorze, wyspana. Ale nie lubiła być denerwowana. Skrzyżowała ramiona na piersi, spojrzała na nich groźnym wzrokiem.
Gdyby tą sytuację widzieli pozostali shamani z czasu Turnieju, wiedzieliby co to oznacza. Yoh był jednym z nich. I dokładnie rozpoznał tę postawę jako przejaw dawnej Anny. Stanowczej, dyktatorskiej, Tej, która zawsze stawiała na swoim. I zawsze dostawała to, czego chciała. Krótkowłosy Asakura zrobił dokładnie to, co podpowiadał mu instynkt samozachowawczy. Już dawno nie czuł się w ten sposób. Próbował udobruchać blondynkę.
- Umm, kochanie - zaczął spokojnie - Nie to, żeby mi to przeszkadzało, to całkiem miły widok z rana, wyglądasz pięknie... Ale czy mój brat też to musi widzieć?
Kyoyama dopiero zorientowała się, w czym spała. Coś, co wzięła za piżamę w nocy w rzeczywistości było koszulką Yoh. Taką, która sięgała jej ledwie za pośladki. Zarumieniła się. Spojrzała na swoich towarzyszy. Jej ukochany wciąż wyglądał, jakby zaraz miał uciec przez czymś ciężkim wycelowanym prosto w niego. Hao jednak nie poruszył się ani przez chwilę. Wpatrywał się w nią z lekkim rumieńcem.
- Czego się gapisz na mnie? - wrzasnęła, rzucając w niego najbliższą rzeczą, jaka jej się trafiła.
Na nieszczęście długowłosego miała lepszy gust i cel od swojego narzeczonego. Asakura oberwał w głowę drewnianym wałkiem.
- Jesteś okrutna! - wyjęczał z podłogi Hao.
W myślach jednak podziękował przodkom, że nie był to tasak. Anna stała i próbowała się zasłonić. Po chwili Yoh otrząsnął się z podziwiania narzeczonej oraz ściągnął z siebie dosyć długą bluzę. Narzucił na dziewczynę. Wyglądała zdecydowanie przyzwoiciej. Usiadła na krześle obok krótkowłosego szatyna, który przytulił ją do siebie. Powoli znikała z jego głowy wizja rychłej śmierci z rąk blondynki. W tym czasie Hao zdążył dojść do siebie i usadowić na swoim miejscu.
- To ja ci odciągam koszmary, a ty mi się tak odwdzięczasz? - spytał z wyrzutem.
Wystarczyło jednak jedno jej spojrzenie, by przestał narzekać. W pewien sposób przypominała wściekłego kociaka. Nie śmiał jednak powiedzieć tego głośno. Odchrząknął.
- Skoro jesteśmy już tu we trójkę, czas przejść do poważniejszych spraw - powiedział.
Momentalnie skupili swoją uwagę na szatynie. Czekali na wyjaśnienia z jego strony.
- Okotte nie pogodził się z porażką. Zdziwiłbym się zresztą, gdyby tak było. Szykuje się na wojnę. Przeciwko wam - odparł Hao.
- Jak to na wojnę? - zapytał Yoh.
Długowłosy skrzywił się.
- Wiesz, zabijanie, palenie, więcej zabijania... Przypomina ci to coś? - zwrócił się do Anny.
Kyoyamę przeszedł dreszcz po całym ciele.
- Moja wizja - odpowiedziała cicho.
Hao pokiwał głową.
- Tak właśnie wygląda wojna w wykonaniu Okotte. Zabije wszystko, co stanie mu na drodze. Spali wszystko, co będzie mu zawadzać. Jedno wielkie zniszczenie.
- W jaki sposób zaczął się szykować? - spytała Anna.
- Zebrał rody, które mu służą na spotkanie. Z tego, co wiem, stawiło się czterech przedstawicieli. Jednym z nich był Kazuya Hakai, mój dawny sługa - zaśmiał się gorzko - Niedawno zebrali się w siedzibie Okotte, aby trenować. A gdy ich przygotowania się zakończą, ruszą prosto na Izumo. Was ciężko jest znaleźć, ale pozostałych Asakurów niekoniecznie.
Zamyślili się przez chwilę.
- W jaki sposób możemy temu zapobiec? - zadał pytanie Yoh.
- Sprawa jest dosyć prosta - odparł Hao - Życie Króla Shamanów jest zagrożone. Powinieneś w takim razie zebrać własną armię.
Twarz krótkowłosego Asakury ukazywała ból i wahanie. Miał wysłać kogoś na śmierć w tak osobistej sprawie? Powinien to załatwić sam. Ale nie był w stanie.
- Nie załatwisz tego sam - usłyszał głos bliźniaka, który domyślił, nad czym rozmyślał - To nie jest też już tylko wasza sprawa. To już nie jest walka o miłość i inne piękne rzeczy. To będzie rzeź. Anna widziała to w swojej wizji. Jeśli nic nie zrobisz, zginą wszyscy, na których ci zależy. A potem umrzesz ty. W najokrutniejszy z możliwych sposobów. Okotte zatriumfuje oraz dostanie to, co chce.
Król Shamanów rozumiał, że nie ma wyboru. Wstał z determinacją odbijającą się na jego twarzy.
- Czas zorganizować nasze własne spotkanie - oświadczył.
Kyoyama kiwnęła głową na znak zgody.
- Zaplanujmy wszystko po kolei. Kogo poprosić o pomoc. Jak najlepiej się przygotować - zarządził Hao.
Yoh skupił się zatem na owym zadaniu razem z pozostałą dwójką. W końcu to po prostu kolejna ciężka walka ze złem.

***

Na początku odbyli spotkanie z Radą Shamańską. Przedstawili zaistniałą sytuację. Byli zszokowani, zwłaszcza wizją zniszczenia. Jednogłośnie stwierdzili, że jeśli Damien Okotte nie zastosuje się do wyroku ogłoszonego przez Radę oraz rozpocznie jakiekolwiek działania, zostanie uznany za wroga shamanów. Było to na rękę Asakurze, w razie czego miał poparcie, a jego postępy nie zostaną uznane za samowolkę.
Drugim krokiem było spotkanie z zaprzyjaźnionymi shamanami z czasu Turnieju. Nie chodzi tu tylko o najbliższych przyjaciół, ale również o osoby takie jak X-laws wraz z Jeanne. Była to ciężka chwila. Szok i niedowierzanie na widok Hao były ogromne. Wielu z nich nie chciało przez to współpracować, a Yoh nie chciał nadużywać swojego autorytetu jako Król. Wpakował się w to bagno sam, nie mógł nakazywać innym wbrew woli walczyć za niego. Ku ich zdziwieniu jednak Żelazna Dama postanowiła się przyłączyć. Nie znalazła w Hao tego zła. Rozpoznała w nim innego człowieka. Tak samo żadne z przyjaciół Asakury nie postanowiło się wycofać. Bez wahania stanęli po stronie Anny i Yoh. Odnaleźli także ostatnich popleczników Zeke`a. Pozostali albo znaleźli nowych panów albo zostali zlikwidowani. Mari, Kanna oraz Mattie, pomimo zmiany mistrza, postanowiły ponownie stanąć u jego boku. Tak samo stało się z Opacho.
Następnie przedstawili sytuację Asakurom. Oni również byli zaskoczeni widokiem uznanego za zmarłego potomka. Mikihisa i Keiko nie potrafili jednak opanować radości oraz wzruszenia. W końcu ich syn powrócił. Mogli zdjąć częściowo ciężar za zniszczenie go ze swoich barków. I choć starał się tego nie okazywać, Hao również się cieszył na swój sposób. Dalej nie potrafił przyznać się przed samym sobą, jak bardzo pragnął mieć rodzinę i przyjaciół.
Asakurowie jednak zadeklarowali wsparcie potomkom i Kyoyamie. Ich siedziba stała się głównym ośrodkiem treningowym shamanów.
W końcu nadchodziła wojna. Po prostu kolejna ciężka walka ze złem.

***

Mała świąteczna niespodzianka. Czy jestem zadowolona z tej części? Nie. Widzę ją jako jeden wielki chaos i zbieraninę wszystkiego. Koncówkę po prostu streściłam, bo uznałam, że prowadzenie tych wszystkich rozmów i pisanie w kółko "Co tu robi Hao?!" jest bez sensu oraz nudne. W dodatku próba rozróżnienia w rozmowie Yoh i Hao była ciężka.
Wesołych Świąt Wam wszystkim <3

12 komentarzy:

  1. Wow! Świetny blog! Ja też zaczęłam pisać o Królu Szamanów <3
    Czekam na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Rozdział naprawdę mi się podobał, ale wiem jak to jest, kiedy jako autorka masz pomysł i nawet wydaje ci się fajny, a później pal wszystko bierze i wychodzi takie nie-wiadomo-co. Szczególnie spotkanie Asakurów i Anny w kuchni było genialne. Oczywiście, Kyouyama miała większego farta od Yoh. Jeżeli ktoś ma rzucać wałkiem, to tylko ona. Dobrze, że opisałaś spotkania z wszystkimi przyjaciółmi tak w miarę krótko, bo to by nas zamęczyło. Wszędzie by pewnie wyglądało tak samo, szok, niedowierzanie itp itd Tylko nie jestem pewna jednej rzeczy: czy Okotte wypowiedział Yoh wojnę, bo on zabrał mu narzeczoną? Spali miasta, pozabija ludzi z takiego powodu? Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi i nie masz pretensji, że mówię moje wątpliwości.
    I na koniec chciałabym cię zaprosić na mojego bloga, również poświęconemu SK.
    http://shamankingdestiny.blog.onet.pl/
    Mam nadzieję, że nie uznasz tego za chamski spam. bardzo bym się ucieszyła gdybyś przeczytała moje opowiadanie. Pozdrawiam, czekam na kolejny rozdział i życzę genialnego sylwestra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie tak jest :D Okotte jest człowiekiem despotycznym. Jak coś jest jego, to nie tykać. To, że Yoh zabrał mu bardzo wpływową, silną narzeczoną, która dałaby mu utalentowane i potężne dzieci, było rysą na honorze. Budzi postrach wśród ludzi, a skoro jedna osoba mu się przeciwstawiła, to reszta też może. Więc jego władza jest poddana wątpliwościom. Jak średniowieczny monarcha, musi się zemścić, ukazać swoją władzę.
      Z chęcia zaraz wejdę na bloga, akurat szukam czegoś do czytania :) jak mi się spodoba, to wrzucę do linków.
      I taki mały spoiler - następna chyba będzie miniaturka, bo już połowę mam napisaną :D

      Usuń
  3. Świetna notka , jesteś najlepsza masz ogromny talent. Pozdrawiam i czekam na następną

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły znajdziesz tutaj:otojaalisson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ;*
    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Awards ! <3
    Szczegóły w poście http://three-asakura-demons.blogspot.com/2015/01/liebster-awards-part-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. W końcu Hao pomava I TO JAK!!!! SZACUNEK :-))
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :-) Hao jest u cb zarabisty, taki jaki powinienen być xD i ta rozmowa z Yoh hahahaha i ten wałek hahahaha kocham Annę <3 a i jesteś pewna czy Okotte nie jest chory psychicznie, ja bym go dała Faustowi na przegląd...
    Pozdrawiam i życzę weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna notka :-) Wałek ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu kocham twoje opowiadanie <3 Mój numer jeden ;w; Czekam na dalsze rozdziały~ c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Patrzę na datę wstawienia tego rozdziału,grudzień 2014.Jest grudzień 2017 a ja nadal regularnie sprawdzam czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału, prawodopodobnie już zapomniałaś o tym blogu a ja osobiście żałuję że odkryłam go dopiero dwa lata temu. Tak czy inaczej jestem uzależniona od twoich opowiadań i niektóre rozdziały znam już na pamięć, piszesz naprawdę genialnie.Mam nadzieję że jeszcze kiedyś tu wrócisz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka!
    Niedawno zaczelam odnowa oglądać króla szamanów bo jak wiadomo nie ma nic ciekawego w tv..
    No ale nie wiedziałam co dalej i zaczęłam szukać w necie aż natrafiłam na Twój blog.
    Tak mnie wciągnął że przeczytałam go po pracy wczoraj i dzisiaj niestety skonczylam. Pisze niestety bo nie wiem jak to się skonczy.. a sądząc po datach publikowania bloga to już dawno o nim zapomniałaś a szkoda. Naprawdę masz talent i to co opisujesz jest bardzo realistyczne. Bardzo szkoda że tak to zostawiłaś w takim niedopowiedzeniu... Cóż.. Mam cicha nadzieję że jeszcze będziesz kontynuować bloga ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń