sobota, 21 lutego 2015

2. "Map of the problematique" - Alternatywna historia

Pocałował ją namiętnie, a ona gorliwie oddawała pocałunki, opierał się na jednej ręce, a drugą wplótł w jej włosy głaszcząc jej włosy i policzki. Blondynka trzymała jedną dłoń na jego karku, a palcami drugiej delikatnie muskała klatkę piersiową Asakury. Obojgu bardzo podobał się ten układ. Po dłuższej chwili szatyn przerwał pocałunek i mocno przytulił do siebie dziewczynę.
- Nie oddam Cię nikomu - wyszeptał Yoh.
W odpowiedzi mocno się w niego wtuliła.

***

Kyoyama przytuliła go jeszcze mocniej. Chłopak uniósł głowę i oparł o jej czoło.
- Straciłem Cię już raz i trwało to cztery lata, żebym Cię odzyskał. Nie chcę znów tego przechodzić.
Patrzył na blondynkę tak smutnym wzrokiem, że była w stanie zrobić wszystko, byle znów się uśmiechnął w charakterystyczny sposób.
- Nie stracisz mnie - powiedziała cicho - cokolwiek by się nie stało, będziemy walczyć.
Anna uśmiechnęła się szeroko z nadzieją, że odwzajemni uśmiech. Pogłaskał ją po policzku, wpatrując się w jej ciemne oczy.

***

Zasiedli do stołu. Yoh chwycił Annę za rękę i pociągnął ją za sobą do dwóch miejsc wolnych , przez co siedzieli obok siebie. Posiłek upłynął im spokojnie, na niezobowiązujących rozmowach, jednakże napięcie było odczuwalne.
Gdy w końcu każdy skończył jeść podano herbatę. Kino upiła łyk napoju z filiżanki.
- Zatem w jakim celu przyjechaliście? - spytała.
Szatyn chciał już odpowiedzieć, ale Kyoyama powstrzymała go ruchem ręki.
- Myślę, że doskonale pani wie, Kino-sensei - powiedziała spokojnie.
- Nie ukrywam, że widziałam to w swojej wizji - odparła starsza kobieta - Ale nie wiem do końca, czemu tu przyjechaliście.
Zapadła chwila ciszy.
- Chcę uczynić Annę swoją Królową Shamanów - odpowiedział po chwili Yoh głosem tak pewnym, jak nigdy wcześniej - Zajęliście się nią w dzieciństwie, zatem jest pod waszą opieką. Dlatego do was kieruję prośbę o oddanie mi jej ręki.
- Anna jest przyrzeczona komuś innemu - odpowiedział Yohmei.
- Na początku była przyrzeczona mi - powiedział Yoh - W dzieciństwie wysłaliście mnie do Osorezan, abyśmy się poznali, informując mnie, że już jestem zaręczony.
Jeszcze nigdy nie miał tyle pewności siebie w dyskusji.
- Ale plany się zmieniły. Anna ma nowego narzeczonego... - zaczęła Kino
- Ale go nie kocha - przerwał jej szatyn.
- ...a i dla Ciebie znaleźliśmy odpowiednią kandydatkę - dokończyła, niewzruszona wtrąceniem wnuczka.
Po usłyszeniu tej nowiny, Król Shamanów nie wytrzymał. Uderzył pięściami o stół, wstał gwałtownie, aż jego krzesło się przewróciło.
- Znów robicie wszystko za moimi plecami?! - krzyknął zdenerwowany.
- Tak będzie dla was lepiej... - zaczął Yohmei, ale jego wnuczek znów uderzył pięścią w stół.
- Nie macie pojęcia, co będzie dla nas lepiej! - przerwał gwałtownie Yoh.
Wszyscy byli zszokowani jego reakcją. Nawet Kyoyama. Nigdy nie sądziła, że Asakura będzie tak o nią walczył. Oczywiście, powiedział jej o tym. Sądziła jednak, że pod naciskiem rodziny ulegnie. Myliła się.
 - Kocham Annę i nie poślubię żadnej innej kobiety - oświadczył chłopak.
Yohmei westchnął.
- Yoh, najwyższy czas dojrzeć. Jesteś Królem Shamanów i jedynym dziedzicem nazwiska Asakura. Nie możesz kierować się w życiu jedynie własnymi chęciami. Czas nauczyć się podejmować trudne decyzje. Anna została zaręczona z bardzo potężnym oraz wpływowym człowiekiem, Damienem Okotte. Gdyby nie doszło do tego ślubu, konsekwencje poniósłby nasz ród. A tego nie chcemy. Nie wyrażamy zgody na wasz związek - zakończył stary shaman.
Szatyn opadł bezsilnie na krzesło. Jego serce zostało właśnie rozbite na drobne kawałki. Blondynka nie czuła się lepiej. 
- Czyli mamy zrezygnować z naszej miłości dla dobra rodu? - spytał cicho.
- Tak musi być wnuku. Skoro jednak przebywanie razem tak na was źle wpływa, Anna zostanie w Izumo do czasu, aż jej przyszły mąż zażyczy sobie, aby przybyła do jego posiadłości - oznajmiła Kino - Wasz kontakt zostanie ograniczony. Czy rozumiecie to?
W ciszy kiwnęli głowami. 
- Dzisiaj zostawiam wam czas na pożegnanie. Od jutra nie będziecie się widzieć.
Yoh wstał. Wyglądał, jakby ledwo dawał radę utrzymać się na nogach.
- Jutro wracam do domu - oznajmił. 
Jego głos był chłodny i bezuczuciowy. Wyszedł z pomieszczenia nie zaszczycając nikogo spojrzeniem. 
Anna patrzyła chwilę w ślad za nimi. Zacisnęła ręce z rozpaczy. Ale nie powiedziała nic. Ruszyła w stronę, w którą poszedł jej ukochany. Łzy cisnęły jej się do oczu. Dotarła do drzwi jego sypialni. Zapukała delikatnie. Otworzył jej i spojrzał na nią. Jego wzrok był smutny. Podeszła do niego. Bez słowa przytuliła się mocno, a on odwzajemnił uścisk. Zamknął drzwi. 
Płakała, zaciskając dłońmi koszulkę chłopaka. On też nie mógł się już powstrzymywać. Szloch wstrząsnął jego ciałem. Widząc, co się dzieje z Asakurą poprowadziła go w stronę łóżka. Położył się na plecach, przygarnął ją do siebie. Anna wtuliła się mocno w chłopaka. Leżeli tak dobre pół godziny, milcząc.
To miała być ich ostatnia noc, pożegnalna.
Gdy to sobie uświadomiła, ogarnęła ją szalona myśl. Już nigdy nie zobaczy jedynego człowieka, którego kochała. Uniosła się na przedramieniu i spojrzała na Yoh. Twarz zasłaniał dłonią, widziała jednak świeże ślady łez na jego twarzy. Takie same jak u niej. 
Złapała go delikatnie za rękę i uniosła. Spojrzała w te cudowne, ciemne brązowe oczy chłopaka. Pochyliła się, całując jego wargi. Były miękkie, przyjemne w dotyku. Odwzajemnił pocałunek, który z czasem stawał się coraz bardziej namiętny. Po chwili role się odwróciły i to on pochylał się nad nią. Nagle poczuł, jak Anna wsuwa swoje niewielkie dłonie pod jego koszulkę. Przez moment badała nowe dla niej obszary ciała szatyna. Przeszedł przez nią niezwykle przyjemny dreszcz. 
Asakura czuł, jak ogarnia go ogień. Powstrzymywał się jak tylko mógł przed okazaniem, jak bardzo mu się to podoba. I przed tym, aby się na nią nie rzucić. Była taką piękną kobietą. A on młodym mężczyzną, zakochanym w niej na zabój. Przerwała pocałunek i pociągnęła w górę jego koszulkę, która następnie wylądowała na podłodze. Spojrzał na nią zaskoczony. Wiedział, że długo nie wytrzyma.
- Anna, co robisz? - spytał zachrypniętym głosem z podniecenia.
- Skoro to nasza ostatnia noc... Kochaj się ze mną - powiedziała cicho.
Jej słowa wywołały u niego dreszcz pożądania. Musiał jednak jeszcze przez chwilę się wstrzymać.
- Powinnaś czysta i niewinna wyjść za mąż - słowa z jego ust płynęły wbrew temu, na co miał ochotę.
Pokręciła zdecydowanie głową.
- Chcę, żeby ten wyjątkowy, pierwszy raz był z kimś, kogo kocham - odpowiedziała - Nawet jeśli tylko ten jeden. Chcę zapamiętać to już do końca życia. I nie żałować niczego.
Jej wzrok wyrażał ten sam ogień, który płonął w nim. Nie był w stanie powstrzymywać się dłużej. Wpił się mocno w jej usta, rozchylając je. Ich języki podjęły szaleńczą grę. Z trudem oderwał się od nich i przeszedł z wargami na jej smukłą szyję. Choć kosztowało go to niezmiernie dużo siły woli pieścił ją delikatnie. Skoro mieli stworzyć wyjątkowe wspomnienia, nie chciał, by był w nich ból. 
Wplotła dłonie w jego włosy. Zszedł z pocałunkami na dekolt. Rozpinał guziki jej koszuli, uwalniając tym samym biust. Jego oczom ukazał się koronkowy, czarny stanik, który chwilę później wylądował na podłodze razem z koszulą. 
- Jesteś taka piękna - wyszeptał jej do ucha, całując z powrotem jej szyję.
Jęknęła cicho, gdy poczuła jego język na swojej piersi. Napięcie, które odczuwała stawało się nieznośne. Z niecierpliwością złapała za pasek szatyna, rozpinając klamrę. Chwilę później Asakura pochylał się nad dziewczyną w samych bokserkach. Uśmiechnął się zadowolony z tego. Nie pozostał jej jednak dłużny. Ściągnął z niej spódniczkę. Doprowadzał ją do gorączki pieszcząc delikatnie zgrabne uda blondynki. Żadne z nich nie miało doświadczenia, jednakże pierwotny instynkt podpowiadał im, co mają robić. 
- Yoh - jęknęła cicho, gdy przejechał palcem po jej kobiecości.
Zniecierpliwiona złapała go za dosyć sporych rozmiarów erekcję. Jęknął, gdy zaczęła go masować przez materiał bielizny. Zdjęła z niego ten ostatni element i przyciągnęła do siebie.
- Ile jeszcze mam czekać. Już dłużej nie wytrzymam - wyszeptała mu do ucha.
Był tego samego zdania. Jej słowa tylko spotęgowały napięcie. Szybkim ruchem pozbawił ją czarnych fig i odrzucił w kąt. Wszedł w nią powoli, powstrzymując się z całych sił, by sprawić jej jak najmniej bólu. Anna jednak była na tyle szczęśliwą kobietą, że pierwsze zbliżenie zadało jej mało bólu. Po pierwszych paru ruchach czerpała ze stosunku pełną przyjemność. Przewróciła go jednak na plecy, nie przerywając połączenia ich ciał ani na moment.
- Nawet w łóżku musisz być na górze i rządzić? - zaśmiał się zachrypniętym z podniecenia głosem.
- Oczywiście kotku - odpowiedziała seksownym szeptem, poruszając się coraz szybciej.

***

Leżeli nadzy, przytuleni do siebie. Zaczynało świtać. Nadchodził czas rozstania. Ta noc jednak była dla nich wyjątkowa. Ich pierwsza, a jednocześnie ostatnia. 
- Kocham cię - wyszeptał Asakura - I nigdy nie przestanę.
Wtuliła się w niego mocniej.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziała równie cicho Anna.
Słońce wznosiło się coraz wyżej. Choć chcieli o tym zapomnieć, odrzucić jak najdalej, rozstanie było nieuniknione. Blondynka wstała i zaczęła się powoli ubierać. Miała ochotę płakać, głos uwiązł jej w gardle. Siedziała na łóżku w bieliźnie, łzy same zaczęły płynąć. Yoh przytulił ją od tyłu.
"What`s tomorrow without you?
Is this our last goodbye?"
Odpięła łańcuszek, który zdobił jej dekolt. Małe, srebrne serduszko. Odwróciła się w jego stronę i złapała za rękę. 
- Żebyś nigdy nie zapomniał o tym, że cię kocham - powiedziała, wręczając mu ozdobę.
"I will always be with you
I`ll be anchor of your sorrow
There`s no end to what I do
`Cause I love you, I love you to death"
- Nie chcę żyć bez ciebie - wyznał szatyn.
Pocałowała go namiętnie, choć krótko.
- Żyj dalej. Z myślą, że gdzieś jestem na świecie i pamiętam o tobie - odpowiedziała.
Złapała go za rękę. Ścisnął ją mocniej.
- To obietnica - powiedział Asakura - Żyjmy i spotkajmy się kiedyś jeszcze. Pomimo wszelkich zakazów, chcę cię kiedyś jeszcze zobaczyć. Nawet, jeśli będzie to przypadkowe spotkanie. Chcę cię zobaczyć.
Przypieczętowała to kolejnym pocałunkiem. I ostatnim przed tym, jak wyszła. 

***

Wyjechał z resztą przyjaciół z rana. Pożegnali się wtedy krótkim, pełnym miłości spojrzeniem. Na więcej nie mogli sobie pozwolić. To był ostatni dzień, kiedy ktoś widział blask w jej oczach. I jakiekolwiek uczucie. Zamknęła się na wszystkich. 
Poświęciła się treningom. To była chyba jedyna czynność, do której przywiązywała jakąkolwiek uwagę. Cała reszta była jej całkowicie obojętna. Stawała się coraz potężniejszym medium i coraz lepszą shamanką. Nie miała też żadnych wieści od Yoh.
I tak upłynął rok.

***

Stała w delikatnej białej bieliźnie. Wokół niej kręciły się kobiety, w tym Keiko i Kino Asakura, które szykowały ją do ślubu. Ponoć najszczęśliwszego dnia w życiu każdej kobiety. Jaki był dla niej? Zwyczajny, jak każdy inny od roku. Poza tym, że bardziej upierdliwy, bo wszyscy coś chcieli od blondynki. 
W końcu ubrano na nią tradycyjne, białe kimono. Na to narzucono drugie, czerwone, które było bogato zdobione złotymi nićmi i malutkimi diamencikami. Nałożono na jej twarz delikatny makijaż, dodający jej urody. Długie blond włosy ułożono w misternie plecionego koka, pozwalając nielicznym krótszym kosmykom luźno opadać. Keiko wpięła jej grzebień, ozdobiony w kolorowe kwiatki. Na koniec nałożono Annie tradycyjne dla panny młodej nakrycie głowy. Była gotowa. 
Wszystkie kobiety opuściły pomieszczenie. Wszystkie poza rodziną panny młodej. Kyoyama jej nie miała, zatem zostały Keiko i Kino.
- Wyglądasz cudownie - odparła młodsza Asakura, chcąc jakoś przerwać niezręczną ciszę.
W trakcie całych przygotowań blondynka nie odezwała się ani słowem. Teraz też nie stanowiło to wyjątku.
- Posłuchaj Anno - zaczęłą Kino - wiem, że możesz mieć mi za złe zabronienie ślubu z Yoh.
Kyoyama drgnęła, słysząc imię ukochanego.
- Musisz jednak zrozumieć, że tak było lepiej. Dla was, dla Asakurów. 
Anna kiwnęła głową. Spojrzała prosto w oczy swojej mentorki. Jej własne nie wyrażały nic.
- Rozumiem - powiedziała cicho.
Skierowała swoje kroki w stronę drzwi. Za nimi czekały rodziny państwa młodych i jej narzeczony. Kobiety z rodu Asakura odetchnęły głęboko. Blondynka zatrzymała się. Spojrzała ponownie na towarzyszki.
- Nie oznacza to jednak, że kiedykolwiek ci wybaczę - odparła i wyszła na przeciw swojemu przeznaczeniu.

***

Szła powoli w stronę człowieka, który za chwilę miał stać się jej mężem. Anna spojrzała w jego stronę. Był wysokim blondynem o zielonych, podchodzących pod żółty kolor oczach. Nie uśmiechał się. Zauważyła jedynie delikatny błysk triumfu i uznania dla jej urody w jego oczach. Był przystojny i przerażający.
"Fear and panic in the air
I want to be free
From desolation and despair"
Nie był jednak Yoh. Jej ukochanym szatynem o radosnych oczach, pełnych szczęścia. Nie był kimś, kto na kilometr tryskał optymizmem. Wciąż go kochała. I wiedziała, że to nigdy nie minie.
"I can`t get it right
Since I met you"
Ceremonia trwała dosyć krótko. Wychodząc ze świątyni rozejrzała się po gościach. Odnalazła wzrokiem rodzinę Asakura. Nie było jednak pośród nich jej ukochanego. Może to i lepiej? W końcu mieli o sobie zapomnieć. Ale jak miała to zrobić, skoro był na niej wszystkim? . 
"I can`t get it right
Since I lost you"
Wyszła u boku swojego męża. Już nie jako Anna Kyoyama. Teraz była Anną Okotte.

***

Po raz pierwszy mieli okazję porozmawiać na weselu, gdy tańczyli pierwszy taniec. Wcześniej ciągle któryś z gości zajmował ich czymś. Poruszali się w rytm ckliwej piosenki o miłości. Anna uśmiechnęła się ironicznie. 
- Podoba mi się, gdy się tak uśmiechasz - szepnął Okotte patrząc na nią.
Spojrzała na niego pustym wzrokiem.
- Wiem, że to dziwne i niekoniecznie na miejscu, ale miło cię poznać - odparł.
Zaśmiała się po raz kolejny.
- To rzeczywiście nie na miejscu. W końcu przedstawiasz się własnej żonie - odpowiedziała blondynka.
Okręcił ją w tańcu wokół jej osi, po czym zręcznym ruchem ponownie przyciągnął blisko siebie. Musiała przyznać, że był niezłym tancerzem. Cóż, zaleta niemalże arystokratycznego pochodzenia.
- Nie narzekam na ten układ - przyznał po chwili - Zresztą, tylko głupiec nie byłby zadowolony z tak pięknej żony.
- Uroda to nie wszystko - zripostowała.
Irytował ją i intrygował jednocześnie. 
- Mam nadzieję poznać w trakcie naszego małżeństwa również twój charakter. Obstawiam jednak, że jest równie piękny.
Zaśmiała się po raz kolejny. To się zdziwi. Bo Anna w żaden sposób nie zamierzała ułatwiać mu życia.
Po paru przetańczonych piosenkach postanowiła chwilę odetchnąć. Skierowała swoje kroki w stronę tarasu. Było już ciemno, muzyka z sali była przytłumiona. Oparła się o barierkę i spojrzała w niebo. W końcu chwila spokoju. Nie dane jednak było jej się cieszyć nią dłużej. Z irytacją stwierdziła, że ktoś zmierza w jej stronę. Odwróciła się w stronę drzwi od sali, chcąc zmierzyć wzrokiem przybysza. Jednakże to, co zobaczyło sprawiło, że zamarła.
- Nie tak powinna zachowywać się panna młoda - powiedział, zbliżając się do niej.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie spodziewała się go tutaj. Stał już dokładnie przed nią ze smutnym uśmiechem na twarzy.
- Ren - szepnęła blondynka i przytuliła się do przyjaciela.
Tao objął ją mocno. Po chwili jednak odsunął się od niej, aby przyjrzeć się przyjaciółce. 
- Wyglądasz pięknie - odparł.
- Nie wiedziałam, że tu będziesz.
Zaśmiał się cicho. Poprawił krawat, ukrywając w ten sposób zdenerwowanie.
- Bo i nie powinienem. Dano nam jasno do zrozumienia, że zaczynasz życie w zupełnie innym świecie - powiedział Ren.
Spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem.
- Asakurowie chyba obawiają się, że poprzez kontakt z nami złamiecie zakaz - uciekł wzrokiem w zupełnie innym kierunku.
Nie wiedział, jak na to zareaguje. Zaskoczyła go jednak. Przyjęła to spokojnie i chłodno.
- Zmieniłaś się - zauważył Ren.
- Nie mów, że spodziewałeś się radosnej dziewczyny, która nie mogła się doczekać własnego ślubu - zadrwiła.
- Nie spodziewałem - przyznał - Nie sądziłem jednak, że znajdę martwą wewnętrznie przyjaciółkę.
Ponownie nie zareagowała na to. Patrzyła na niego tym pustym wzrokiem. Było jej to kompletnie obojętne.
- Chociaż z drugiej strony nie powinno mnie to dziwić, skoro żyję z nim pod jednym dachem.
Wiedziała o kim mówi. Nie wymówił ukochanego dla niej imienia, bo bał się jej reakcji? Czy po prostu nie potrafił powiedzieć go głośno przy niej? Wywołało to jednak minimalne poruszenie u Anny.
- Jak on się czuje? - spytała drżącym głosem.
Tao oparł się o barierkę, spojrzał przed siebie.
- Żyje na totalnym minimum. Dzień głownie spędza na wpatrywaniu się w okno. Nie mówi dużo. Czasem znika na całe dnie, ustaliłem jednak, że po prostu chodzi po mieście - opowiadał cicho chłopak - Chciał przyjść cię zobaczyć, ale nie był w stanie.
- Może to i lepiej - wyszeptała - przynajmniej nie uciekłam spod ołtarza.
Uśmiechnął się do niej. Wiedział, że byłaby do tego zdolna.
- Na mnie już czas, nie mogę zostać dłużej - przytulił blondynkę mocno i pocałował w głowę - Będzie dobrze. Jakoś musi. Będziemy tęsknić za tobą. Nawet za twoimi treningami.
Odwzajemniła uścisk. 
- Też będę tęsknić. Dziękuję, że przyszedłeś tutaj dziś - wyszeptała.
Skierował się w stronę drzwi. Odprowadzała go wzrokiem.
- Byłbym zapomniał - zatrzymał się i odwrócił w stronę Anny - Kazał ci przekazać, że pamięta. I wciąż kocha tak samo.
Po tym wszedł na salę oraz zniknął w tłumie ludzi. A po jej policzku spłynęła jedna łza.
"Loneliness be over
When will this loneliness be over?"

***

Prowadził ją w stronę sypialni w dworze Okotte. Wesele w końcu się skończyło, a przed nią pierwsza wspólna noc ze świeżo poślubionym mężem. Nie stresowała się, wszystko było jej kompletnie obojętne. W końcu dotarli do pomieszczenia, które od teraz było ich sypialnią. Tam zapalił jedynie lampkę i spojrzał na nią z uznaniem.
- Jesteś piękna - powiedział Damien.
Jednak w jego oczach nie było tego ciepłego uczucia ani miłości. Patrzył na nią, jakby była posągiem, zwykłym przedmiotem. Jego komplement nie brzmiał dla niej wyjątkowo. Położył dłoń na jej policzku i głaskał ją delikatnie.
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedziała Anna.
Chwytała się ostatniej deski ratunku. Mógł ją za to zabić lub unieważnić małżeństwo. Spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie jestem dziewicą - odparła.
Przez chwilę jego oczy nabrały niebezpiecznego błysku, jednak szybko to minęło.
- To nieistotne już - powiedział Okotte - Teraz jesteś moja.
Pocałował ją mocno i namiętnie. Odwzajemniła pocałunek. To jednak nie było to. 
Po stosunku położył się na swojej połowie łóżka, zasnął. Nie było czułości czy uczuć. Leżała jeszcze chwilę naga, wpatrywała się w sufit. Tak teraz miało wyglądać jej życie. I to zdecydowanie nie było to, czego pragnęła.

***

Minęły kolejne dwa lata. 
Czas spędzała głownie na treningach i szkoleniu. Czytała też wiele ksiąg, których było pełno w bibliotece Okotte. Z Damienem była w neutralnych stosunkach. Nie łączyła ich przyjaźń czy jakakolwiek zażyłość. Jedynie seks, w którym pozostawała bierną stroną, niekoniecznie czerpiącą przyjemność. Oczekiwał, że urodzi mu potomków, ale na razie nie naciskał na nią. Dostała jednak od niego swoją część dworu, składającą się z kilku pomieszczeń. Tam mogła spędzać czas, trzymać swoje rzeczy czy nawet spać, jeśli nie oczekiwał od niej niczego danej nocy. Nie udawali miłości czy idealnego małżeństwa. Owszem, reprezentowała go godnie jako żona na spotkaniach czy przyjęciach, ale nic poza tym. Nie wchodzili sobie za bardzo w drogę.
I ani razu nie widziała Yoh ani swoich przyjaciół. Asakurów też nie widywała. Wiedziała jednak, że jej były narzeczony przeprowadził się.
Czasem jednak robiła sobie wycieczki do miasta. Dwór Okotte znajdował się na obrzeżach Tokio. Czasem jechała pociągiem, innym razem autem podarowanym jej przez męża. Miała swoje konto, na które regularnie dostawała pieniądze na swoje potrzeby oraz zachcianki. 
Tego dnia też wybrała się na miasto. Anna spoglądała na krajobraz za oknem pociągu. W końcu wysiadła na właściwej stacji. Spoglądała na wystawy sklepowe. Wiedziała, że mężczyźni się za nią oglądają z podziwem a kobiety z zazdrością. Jej blond włosy spływały jej po plecach niemalże do połowy ud. Lubiła je takie. Jej ciało było smukłe i wysportowane. Tylko oczy pozostały puste, bez wyrazu.
Spacerowała już trzecią godzinę, zamierzała się zbierać do domu. Stała właśnie na przejściu dla pieszych. Sprawdzała godzinę na telefonie, po czym podniosła wzrok i spojrzała przed siebie.  
Wtedy właśnie go zobaczyła. Stał po drugiej stronie, patrzył wprost na nią.
"Pomimo wszelkich zakazów, chcę cię kiedyś jeszcze zobaczyć. Nawet, jeśli będzie to przypadkowe spotkanie."
Usłyszała te słowa, jakby dopiero co je wypowiedział, a nie trzy lata temu. Przez jej twarz przewinęło się wiele uczuć na raz. Zdziwienie, wręcz szok. Ból, tęsknota. I dobijająca rzeczywistość, która kazała im się nigdy więcej nie spotkać.
"Life will flash before our eyes
So scattered and lost.
I want to touch the other side"
Był nieco wyższy niż pamiętała. Jego brązowe włosy były rozczochrane, dłuższe niż wcześniej. Jego wzrok był jednak taki sam jak jej. Początkowo pusty, a potem pełen różnych emocji. Pomimo, że zapaliło się zielone światło na przejściu żadne z nich się nie ruszyło. Patrzyli tylko na siebie. Po chwili jednak Asakura wyciągnął w jej stronę rękę. Chciała pobiec w jego stronę, przytulić. Trwać tak chociaż przez chwilę. 
Jednak nie mogła. I Yoh też o tym doskonale wiedział. Opuścił rękę i spojrzał na nią wzrokiem tak przesiąkniętym bólem, że poczuła go w swoim sercu. Nie mogła tego znieść. Odwróciła się i ruszyła w inną stronę. Kątem oka zauważyła, że zrobił to samo. 
Wiedziała, że nie przestała go kochać. Nie sądziła jednak, że to aż tak boli. A dowodem tego było jej złamane serce i łzy płynące po jej policzkach. 
"And I feel
Like everything I saw
Is being swept away
Well, I refuse to let you go"

***

Dziś dokończona w końcu miniaturka. Inspirowana piosenką Muse - Map of the problematique. Jest smutna, tak. Być może napiszę jej drugą część, bo połowa mnie chce takie zakończenie jej, a druga połowa chce dopisać resztę, którą mam już ułożoną w głowie i zaplanowaną. Zaraz również w końcu odpowiem na Liebster Award, na które dotychczas nie miałam czasu.

6 komentarzy:

  1. Biedna Anna. Być żoną tylko jako wspólniczka to jest żałosne. Głupi ród Asakura!!! Hao na pewno by na to nie pozwolił!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! "bo tak będzie lepiej" No chyba sobie żartujecie!!!!!!!!!!!
    Po paru krzykach później.....Świetna i cudowna notka. Czekam na ciąg dalszy :)
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko następną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jakie to smutne, a zarazem piękne...

    OdpowiedzUsuń
  4. o mamo poplakalam sie jak to czytalam. to bylo takie piekne i smutne... masz prawdziwy talent. ze zniecierpliwieniem czekam na ciag dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest piękne <3
    Chciałabym uzyskać kontakt z autorką bloga :) Mam do niej pewną propozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniałam sobie o SK po raz pierwszy od wielu lat i postanowiłam poszukać opowiadań, większość to dno, a Twoje jest Aawwwww ❤️❤️❤️ Piękne ❤️ Szkoda, że przestałaś pisać :(

    OdpowiedzUsuń