środa, 15 października 2014

1. Miniaturka - "Bo jesteś moja."

Blondynka siedziała znudzona na kolejnej, na szczęście ostatniej tego dnia lekcji. Patrzyła na nauczyciela, który prowadził swój przedmiot. Nuda, już dawno to umiała. Mimo wszystko była inteligentną dziewczyną, a jej nauka nie skupiała się tylko na byciu medium. Jako przyszła pani Asakura musiała być mądra oraz wykształcona. Ale chodziła do szkoły razem z Yoh i Mortym.
Spojrzała na swojego narzeczonego i jego przyjaciela. Asakura patrzył nieprzytomnym wzrokiem na nauczyciela. Ciekawe, czy zasnął z otwartymi oczami. A może po prostu próbował zrozumieć materiał, co niekoniecznie mu wychodziło. Morty z kolei notował z prędkością światła każde wypowiedziane słowo. Słuchał wszystkiego, jakby od tego miało zależeć jego życie.
Anna westchnęła. Za chwilę skończą się te lekcje. Wróci do domu i zajmie się czymś interesującym. Przynajmniej taką miała nadzieję. Równo z dźwiękiem oznajmiającym koniec lekcji zaczęła pakować swoje rzeczy do torby. Podeszła do chłopaków, którzy żywo o czymś rozmawiali.
- Wracamy do domu Yoh? - spytała Kyoyama.
- Wybacz Anna, ale umówiłem się z chłopakami na mieście, pewnie wrócę wieczorem - powiedział szatyn uśmiechając się przepraszająco.
- No, może dziś Horo Horo w końcu pokona Rena w bilard - zaśmiał się Morty.
- Kto wie, może będzie miał szczęście - przyłączył się Asakura.
Dziewczyna nie słuchała już tego. Odeszła z ukłuciem w sercu, chociaż nie było tego po niej widać. "Powinnam się już do tego przyzwyczaić" - pomyślała Anna.
Od tygodnia koniec dnia szkolnego wyglądał dla niej tak samo. Nuda, podejście do Yoh, spytanie, czy wracają razem. Jego odpowiedź odmowna. I zawsze to samo wyjaśnienie. 
Nie powinno jej to dziwić. W sumie sama postawiła ten mur wokół siebie. Ale taka była po prostu. Chociaż Ren był podobny do niej. Jego przyjęli do swojej grupy. Ale on był shamanem. Ona tylko medium. Co z tego, że była jedną z najlepszych. Nie należała do ich małego świata.
Niby mogła spotkać się z dziewczynami. Lubiła te ich wypady, ale czegoś jej brakowało. Chyba powiedzenie o tej zieleńszej trawie za płotem działało w jej wypadku. 
Szła w stronę bramy wyjściowej. Westchnęła i szła z lekko spuszczoną głową. Po chwili jednak poczuła, że wpada na kogoś. I zapewne poleciałaby na ziemię, gdyby czyjeś silne ręce nie podtrzymały jej.
- Przepraszam cię bardzo! Zamyśliłem się i nie patrzyłem gdzie idę - usłyszała nad sobą.
Jeszcze lekko zszokowana podniosła głowę. Zobaczyła nad sobą chłopaka o jasnobrązowych włosach i niezwykłych, zielonych oczach. Przez chwilę patrzyła na niego lekko zaskoczona, po czym odsunęła się. Podniosła torbę, którą w tym całym zdarzeniu upuściła. 
- Nie ma za co - mruknęła i poszła dalej. 
Poczuła się lekko zażenowana.Ten dzień już spisała na straty. Usłyszała jednak nawoływania.
- Zaczekaj! - chłopak podbiegł do niej i złapał za ramię.
Odwróciła się do niego. Jej twarz nie wyrażała niczego.
- Co chcesz? - spytała blondynka.
- Jestem Hiro. Hiro Ishiyama - przedstawił się i wyciągnął do niej rękę.
- Anna Kyoyama - odpowiedziała z wahaniem.
Po chwili również uścisnęła jego rękę.
- Przepraszam jeszcze raz, że na ciebie wpadłem. Co powiesz na to, żebyśmy przeszli się na spacer? Tak w ramach przeprosin - uśmiechnął się do dziewczyny.
W pierwszej chwili chciała odmówić i wrócić do domu. Po co miała nawiązywać z nim kontakt? Ma narzeczonego, znajomych.
A potem przypomniało jej się, dlaczego wraca sama do domu. Zresztą stała w takim miejscu, że świetnie widziała Yoh i Mortiego wychodzących razem ze szkoły. Śmiali się do siebie, po czym zauważyli ją rozmawiającą z chłopakiem. Zatrzymali się zdziwieni, obserwowali sytuację. Znów pojawiło się to nieprzyjemne ukłucie. I w sumie dlaczego ona nie miałaby mieć swojego znajomego? Oni robią sobie co chcą, ona też może. Wszystko to trwało tylko chwilę, a jednak zarejestrowała to, po czym znów spojrzała na Hiro.
- Jasne, czemu nie? - odpowiedziała i odwróciła się w stronę bramy.
Ishiyama dogonił ją zaczynając rozmowę. Na początku pytał o podstawowe rzeczy typu, kto ją uczy czego, w której jest klasie. A Anna szła obok i brała udział w rozmowie. Nawet, jeśli nie wyrażała żadnych uczuć. Nie myślała już o przyjaciołach i narzeczonym. Nie spojrzała na nich. Gdyby jednak to zrobiła, zauważyłaby Asakurę zaciskającego pięści oraz mrużącego oczy, które wręcz ciskały piorunami w stronę Hiro.

***

Rozmawiało im się świetnie. Musiała to przyznać. Oczywiście nie poruszała żadnego tematu związanego ze światem shamanów. Jednak rozmowy o tak prozaicznych rzeczach im wystarczały. Czuła się w jego towarzystwie dobrze. Doceniona. Nie była jakaś wyjątkowo miła. Czasem nawet ujawniała swoje dyktatorskie zapędy. Ale akceptował ją. Nawet śmiał się z niej czasem, za co każdego normalnego śmiertelnika by zabiła. Tak było jednak dobrze. 
Spędzili w swoim towarzystwie już dobre parę godzin. Anna postanowiła wrócić do domu, gdyż na zewnątrz już panował zmierzch. Ishiyama, jak na gentlemana przystało, odprowadził ją pod same drzwi. Zauważyła, że światło było zapalone.
"Czyli jest już w domu" - pomyślała.
Pożegnała się z Hiro, po czym weszła do domu. Ściągnęła buty i skierowała się do kuchni, aby zjeść coś. Właśnie odgrzewała sobie obiad przygotowany przez Ryu. W drzwiach stanął Yoh, jednak nie zwróciła uwagi na niego.
- Gdzie byłaś? - zapytał bezpośrednio.
Spojrzała na niego swoim tradycyjnym, chłodnym wzrokiem. Nie mogła okazać, jak bardzo serce jej biło na jego widok. W dodatku odczuwała pewien wzrost adrenaliny w swoim organizmie, jakby właśnie została przyłapana na robieniu czegoś złego. Jak nastolatka przyłapana na potajemnym spotykaniu się z chłopakiem.
- Na spacerze - odpowiedziała Kyoyama.
- Z kim? - dopytywał Asakura.
Jego mina nie wyrażała nic dobrego. W zasadzie nie wyrażała nic. Zawsze był radosny, z uśmiechem. Teraz patrzył na nią, lekko mrużąc oczy.
- Ze znajomym. A teraz chciałabym spokojnie zjeść - odparła uruchamiając swoje zdolności do wymuszania posłuszeństwa.
Chcąc, nie chcąc, szatyn usunął się z jej drogi. Tego wieczoru nie rozmawiali więcej. Yoh jedynie przyglądał jej się z zamyślonym wyrazem twarzy, lekko smutnym. Anna kompletnie ignorowała go.

***

Anna siedziała znudzona na przerwie. Kolejny dzień w tej cholernej szkole. Nawet nie miała ochoty podchodzić do Yoh i Mortiego. W końcu o czym miałaby z nimi rozmawiać? O wczorajszym wypadzie na miasto? Parsknęła cicho śmiechem. Dobre sobie. To po prostu kolejny taki sam dzień. Taka sama przerwa. Obserwowałaby dalej świat, ale wyczuła w sali jakieś poruszenie. Nagle rozmowy ucichły, a potem równie szybko poniósł się szmer szeptów i zachwytów dziewczyn. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a jej wzrok zatrzymał się na wejściu. Stał tam Hiro. Uniosła lekko brew na jego widok. On tylko uśmiechnął się do niej i oparł o framugę. Pomachał w stronę Kyoyamy. Gestem pokazał jej, by podeszła. Westchnęła ciężko i wstała. Czuła się obserwowana przez całą klasę.
- Co tu robisz? - spytała Anna.
- Wpadłem cię odwiedzić - odparł Ishiyama.
Westchnęła po raz kolejny i wyszła na korytarz, odprowadzana wzrokiem przez pozostałych uczniów.
- Wracamy dziś razem? - spytał zapytał chłopak.
- Tak, jasne, czemu nie - odpowiedziała wzruszając ramionami - Przecież nikt mnie za to nie zabije.
- Ciebie może nie - mruknął do siebie Hiro.
Kątem oka patrzył na Asakurę, który nie miał wesołej miny.

***

Tak jak poprzedniego dnia rozmawiało im się dobrze. Nie było krępującej ciszy. Blondynka znów nie mówiła za dużo, ale z pewnością więcej niż do innych ludzi spoza kręgu jej przyjaciół. Kolejny raz odprowadził ją pod dom. Rozmawiali jeszcze chwilę pod drzwiami. Akurat śmiała się z jakiejś śmiesznej historii, gdy drzwi otworzyły się niezbyt delikatnie.
- Widzę, że już wróciłaś - zwrócił się do Anny Yoh.
Śmiech zamarł jej na ustach. Mimo wszystko wciąż miała rumieńce na twarzy. I te błyszczące oczy. Ten widok zabolał Asakurę. Przy nim taka nie była.
- Tak, Hiro mnie odprowadził - odpowiedziała po chwili.
- To miłe z twojej strony - powiedział do Ishiyamy.
Jego mina jednak nie wyrażała wdzięczności czy radości. W zasadzie nie wyrażała niczego.
- Może wpadniesz na herbatę? - spytała Kyoyama.
Szatyn momentalnie spiął mięśnie.
"Tylko tego jeszcze brakowało" - pomyślał.
Nie umknęło to uwadze Hiro. Spojrzał na shamana rozbawionym wzrokiem.
- Nie dziś, lepiej już pójdę. Do jutra - pożegnał się i poszedł w swoją stronę.
Pozostała dwójka weszła w ciszy do domu. Anna zdjęła buty i marynarkę, gdy zatrzymał ją Yoh.
- Nie powinnaś się z nim zadawać - powiedział wprost.
Spojrzała na niego wzrokiem godnym mordercy.
- Nie twoja sprawa, z kim się zadaję - odparła.
- Jestem twoim narzeczonym, a ty łazisz z jakimś pozerem - wyrzucił z siebie szatyn.
- A ty łazisz ze swoimi przyjaciółmi nie mając dla mnie kompletnie czasu! - krzyknęła Anna - I ty śmiesz mi mówić, z kim mam się zadawać, a z kim nie?!
Była naprawdę rozwścieczona. Najchętniej rzuciłaby czymś w niego, Koniecznie ciężkim i dużym. Asakura jednak stał wryty w ziemię. Nie sądził, że dziewczynę to zaboli. Myślał, że po prostu zajmie się sobą i tyle. Zapadła cisza pomiędzy nimi.
- Co ci strzeliło do głowy z tym obrażaniem się i dyktowaniem? - warknęła na chłopaka.
Nie odpowiedział nic. Tylko spuścił głowę.
- Przepraszam - wyszeptał po chwili, patrząc na nią smutno.
- Te przeprosiny to sobie możesz wsadzić w du... - krzyczała Anna, ale nie udało jej się skończyć.
Zadziałał pod wpływem chwili. Oczywiście wiedział, czemu tak się zachowywał. Ale nie chciał tego przyznawać przed sobą. Aż to dziś. Gdy zobaczył ją taką szczęśliwą z innym. Dlaczego nie z nim? Co robi nie tak? Zresztą, widok takiej rozwścieczonej blondynki w jakimś stopniu mu się podobał. Nie wiedział, co było głównym powodem jego reakcji, ale kiedy ona stała i krzyczała, on najzwyczajniej w świecie przyparł ją do ściany. Nie pozwolił jej skończyć zdania. Jej usta były mu potrzebne zdecydowanie do innej czynności.
Całował ją delikatnie, mimo, że trzymał mocno między sobą a ścianą. Po chwili zaszokowania zaczęła oddawać pocałunek. Żadne z nich nie miało wcześniej doświadczenia, w końcu byli zaręczeni prawie od zawsze. A jednak oboje potrafili dopasować się do siebie i wczuć. To było cudowne uczucie. Rozumieli się bez słów.
Uwolnił jej ręce z uścisku. Natychmiast objęła go mocno za szyję. On natomiast złapał ją za uda i oparł o swoje biodra. Oplotła go nogami w pasie, całując coraz to namiętniej. Po chwili, jakby w transie, zszedł z pocałunkami na jej szyję. Z ust wyrwał się Annie cichy jęk. Pobudziło go to jeszcze bardziej. Jakby samo to, że całuje dziewczynę swoich marzeń, swoja ukochaną, najpiękniejszą i najseksowniejszą kobietę świata nie oddziaływało na niego dostatecznie mocno. Powrócił z ustami do jej ust. Złapał ją mocniej i zaczął nieść w stronę swojej sypialni, co nie było łatwym zadaniem. Blondynka zresztą nie ułatwiała mu tego napierając mocniej biodrami na jego podbrzusze. A już na pewno nie całowaniem w tak namiętny sposób. W końcu jednak dotarł do pokoju. Zrzucił ją na miękkie łóżko i pochylił się nad nią. W tym czasie zdążyła pozbyć się jego koszuli.
- To jest ostatnia chwila, w której mnie odepchnąć - wyszeptał jej zmysłowym głosem do ucha - Potem nie będę w stanie się już powstrzymać.
W odpowiedzi złapała go za klamrę od paska i przyciągnęła do siebie. Jej stanowczość, taka typowa dla niej, sprawiła, że już nie myślał o niczym poza nią. Wrócił do całowania jej. Zachłannie, namiętnie. Zdjął jej koszulę. Czuł jej drobne dłonie błądzące po jego torsie, coraz niżej. Podziwiał jej nie duże, ale piękne piersi. Patrzyła na niego rozpalonym wzrokiem, nie kryjąc niczego. To było niepodobne do Anny. Ale chciała oddać mu całą siebie. Zaufać mu.
Mimo, że oboje nie mieli doświadczenia, kierowali się instynktem. W jakiś sposób wiedzieli, co robić. Jak sprawić przyjemność.
I gdy podążali za rozkoszą, znaleźli zrozumieli. Swoje zachowania, swoje uczucia. Siebie nawzajem. Odnaleźli w końcu spokój.

***

Leżeli wykończeni na łóżku. Opierała się o jego klatkę piersiową, a on delikatnie jeździł rękoma po jej plecach. Ich oddechy wracały w końcu do normalnego tempa. Żadne z nich nie odezwało się, ale w głębi czuło radość.
- To było niesamowite - szepnął Yoh, gdy w końcu odzyskał zdolność mówienia.
- Sądziłeś, że mogłoby być ze mną inaczej? - spytała Anna.
Zaśmiał się. Taką ją uwielbiał.
- Oczywiście, że nie - pocałował ją w głowę.
Uśmiechnęła się zadowolona i przeciągnęła niczym kotka.
- Byłem zazdrosny o niego - przyznał w końcu.
- Dlaczego? - spytała.
- Bo jesteś moja - powiedział.
Przewrócił ją na plecy i pocałował w usta. Oddała z chęcią pocałunek. Po chwili przerwał czynność i dotknął ustami jej czoła.
- Kocham cię  - szepnął głaszcząc policzek dziewczyny.
Mocno wtuliła się w chłopaka.
- Ja ciebie też - odpowiedziała, uśmiechając się.

***

Od tamtej pory nie wracała już sama do domu. Każdego dnia Yoh szedł z Anną trzymając jej rękę. Każdego dnia coraz bardziej się otwierała przed nim. Zaufała mu, a on nie zamierzał jej zawieść. Bo ją kochał.

***

Miało to trochę inaczej wyglądać. Nie do końca jestem zadowolona. Ze dwa tygodnie temu rozpoczęłam tą miniaturkę. Wpadła mi do głowy tak mocno, że nie mogłam się skupić na części 20. Oby teraz lepiej mi szło.

10 komentarzy:

  1. GENIUSZ!!!!!!!!!!
    Dziewczyno ja też chcę taki talent jak ty.
    Ja również mam bloga o królu szamanów ale nie jest tak genialny jak twój. Moje opowiadania twoim do pięt nie dorastają.
    I tak na marginesie to czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To zawsze wiadomo że jesteś genialna. Notatka świetna. Myślałam że Yoh zabije wzrokiem Hiro. Ale to nie było w jego stylu.
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy wyjdę na zboczucha jeśli powiem że chciałabym więcej tego typu opowiadań ^^? bo mi bardzo przypadło do gustu :D Zazdrość jest bardzo dobrą bronią aby zwrócić na siebie uwagę, zawsze działa ;) Więc jednak Yoh potrafi się wściekać, jakoś tak zbyt rzadko się go widuje złego hehe, dobrze że tą wściekłość zamienił w energię na coś innego żeby dogodzić Annie ;P rewelacja, proszę o więcej i więcej :D pozdrawiam Aomori ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie wyjdziesz :D Szczerze mówiąc, czytając Twój komentarz wpadła mi do głowy miniaturka z przesłaniem "seks na zgodę zawsze spoko", nie wiem czemu :D

      Usuń
    2. hahaha no bo tak jest nie ma co ukrywać :P sprawdza się jak widać xD to ja będę częściej komentować i częściej będą Ci takie fajne pomysły wpadać do głowy :
      Aomori

      Usuń
  4. Tak jak każda cześć ,tak i ta doskonała :). Czekamy na 20 lub 2 notke.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne!!!uwielbiam twój blog. Sama założyłam ostatnio ale nie o "królu szamanów". Zapraszam http://serio-tak-rozkminiasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. :3 KOCHAM ! WIĘCEJ TAKICH NOTEK ! MASZ TALENT ! JESZCZE RAZ KOCHAM ! ~julab6

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachwyciła mnie miniaturka. No po prostu twój styl pisarski wywoływał sporo emocji że normalnie nie mogę.
    Mam nadzieję że będzie tego więcej. Zachwyciłaś mnie totalnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń