sobota, 22 marca 2014

14."...choćby miał przewrócić świat do góry nogami."

- Możesz jeszcze raz spokojnie to wytłumaczyć? - spytał Yoh zmęczonym głosem.
Siedzieli wszyscy w salonie, analizując zaistniałą sytuację. Silva zniknął zaraz po przekazaniu wiadomości. Widać było gwałtowną zmianę w zachowaniu Asakury. Jeszcze rano był pełen radości i nadziei. Teraz siedział z głową opartą na dłoniach. Wyglądał niczym żołnierz, który wrócił z ciężkiej misji, zupełnie, jakby przybyło mu lat. Z Kyoyamą nie było dużo lepiej. Była lepsza w ukrywaniu uczuć, ale ciężko było nie zauważyć, że dobija ją ta sytuacja.
- Damien Okotte wytoczył przeciwko Tobie proces. Wśród staroshamańskich rodzin narzeczeństwo jest nie tylko umową, ale również więzią. Kradzież narzeczonej lub narzeczonego traktowane jest jako ujma na honorze, ale nie tylko. Anna jest świetną partią, zatem nic dziwnego, że zależy mu na włączeniu jej krwi oraz umiejętności do jego rodziny. Odwołał się zatem do tego dawnego prawa. Czeka Cię proces. Nie wiemy, co z tego wyniknie - zakończył tłumaczyć Yohmei.
Szatyn przeczesał włosy dłonią, intensywnie przy tym myśląc.
- A jakie są możliwości? - spytała Anna.
- Najprawdopodobniej Damien będzie chciał Cię odzyskać - odparła Kino - Zrobi wszystko, aby wasze zaręczyny zostały przywrócone. Co do Yoh, najgorszą możliwością będzie kara śmierci.
Anna zacisnęła mocno pięści.
- A najlepszą? - zapytała.
- Na pewno będzie domagał się zadośćuczynienia. Może chcieć pieniędzy, posłuszeństwa... Nie jestem w stanie przewidzieć. Pewne jest jedynie, ze słono zapłacimy za to - powiedział Yohmei.
Przez chwilę wszyscy siedzieli w ciszy. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. W sercu każdego krył się strach - o jutro, o proces. O to, co będzie, co się stanie.
- Jest szansa na wygraną? - spytał po chwili Yoh.
- Obawiam się, że nie - odezwał się po raz pierwszy Mikihisa - jednakże należałoby poszukać czegoś na ten temat w księgach o tradycjach staroshamańskich.
Młody Asakura wstał.
- Zatem od jutra zamierzam szukać czegoś - powiedział, po czym wstał i udał się do sypialni.
W pomieszczeniu znów zapadła cisza. Nikt wiecej się nie odezwał. Powoli, każdy odchodził do swojego pokoju. Wszystkich męczyła jedna myśl - jak wysoką cenę będą musieli zapłacić?

***

Nie mogła spać. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak się czuła. Ten strach. Nie o siebie. O przyjaciół, o Yoh. Tak wiele ryzykował dla niej, dla nich.
Leżała na łóżku patrząc w sufit. Zastanawiała się, czy nie lepiej było odpuścić. Przemęczyć się, zapomnieć o miłości. Bo co jej po tym uczuciu, kiedy Yoh nie będzie przy niej? Jeśli zginie przez nią?
Nie wiedziała, co zrobić. Czy jest w stanie go uratować? Może pojedzie do rodu Okotte. Powie, że zmieniła zdanie, byle by nie karał Asakury. Na myśl o tym poczuła, jak jej oczy stają się wilgotne i pojedyncza łza spływa po policzku. Zasłoniła twarz dłońmi. Jej serce przeszył ogromny ból samotności. Znów musiała poświęcić wszystko - swoje szczęście, radość. Siebie.
Jej rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Zerwała się z łóżka obserwując wejście. W ciemności rozpoznała sylwetkę ukochanego.
- Przepraszam, że tak bez pukania - odparł szatyn ze smutnym uśmiechem.
Wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Podszedł do blondynki i przytulił ją mocno do siebie. Nie wytrzymała. Ciepło Yoh, bicie jego serca, dźwięk jego głosu. To spowodowało, ze rozpłakała się na dobre, mocno wtulając w Asakurę. Tak bardzo trudno było jej go zostawić. Tak bardzo tego nie chciała. Ale musiała, dla jego dobra. Bała się o niego.
- Nawet o tym nie myśl - szepnął do niej.
Spojrzała zdziwionym wzrokiem na chłopaka. Jej oczy ciągle były pełne łez, ten widok ściskał za serce Yoh.
- Co masz na myśli? - spytała cicho.
- Wiem, że myślisz o zostawieniu mnie i pojechania do Okotte - odpowiedział.
Jej wzrok ukazywał jeszcze większe zdziwienie. Skąd o tym wiedział?
- Znam Cię Anna - udzielił odpowiedzi na jej niewypowiedziane pytanie - Obiecałem Ci, że się nie poddam. I nie zrobię tego. Znajdę sposób.
Westchnęła i wtuliła się ponownie w niego. On jedynie ułożył ją na łóżku i przykrył kołdrą. Gdy usnęła, wrócił do swojego pokoju.
On też miał wątpliwości. Ale wierzył w miłość. I w to, że znajdzie sposób, choćby miał przewrócić świat do góry nogami.

***

Yoh wstał o świcie. Nie chciał marnować cennego czasu. Dwie doby, tyle go miał. Wykąpał się szybko i ubrał. Skierował się do sali z rodowym ołtarzem*. Stanął przed nim, kłaniając się.
"Przodkowie... Proszę, pozwólcie mi być z Anną. Pomóżcie mi znaleźć sposób na zatrzymanie jej przy mnie, poprowadźcie mnie" - wypowiedział w myślach modlitwę, po czym klasnął parokrotnie.
Stał jeszcze przez chwilę po czym odwrócił się w stronę drzwi. Ujrzał stojącą tam Kino.
- Tak myślałam, że cię tu znajdę - odparła - będziesz na śniadaniu?
Pokręcił głową.
- Zatem zaprowadzę cię do biblioteki - powiedziała staruszka, po czym wyszła z pomieszczenia.
Młody Asakura podążał za nią. Szli w milczeniu. W końcu dotarli do tajemniczych, wielkich i misternie zdobionych wrót, które wyglądały na bardzo stare. Kino wypowiedziała formułkę w nieznanym chłopakowi języku, po czym wrota otworzyły się. Zobaczył stare, kamienne schody, oświetlone płomieniem z pochodni, które wydawały się nigdy nie gasnąć. Weszli do środka schodząc powoli na dół.
- Tutaj znajduje się biblioteka Asakurów - wyjaśniła Kino.
Oczom Yoh ukazało się ogromne pomieszczenie pełne regałów i książek. Tu również wszystko oświetlały pochodnie. Kobieta poprowadziła go do konkretnej półki.
- W tym miejscu jest dział z tradycjami, legendami i historią shamanów. Szukaj tutaj informacji.
Kiwnął głową. Już chciał rozpocząć poszukiwania, kiedy babcia złapała go za rękę.
- Powodzenia Yoh. Wszyscy trzymamy za ciebie kciuki - powiedziała i wyszła, zostawiając go samego.
Westchnął, po czym zabrał się do organizacji miejsca swojej pracy. Znalazł stare biurko, które przeniósł w miejsce regału z interesującymi go materiałami oraz fotel. Wziął pierwszą książkę i zaczął ją przeglądać.

***

Obudziła się koło 9. Wzięła prysznic, rozmyślając o danym dniu. Wyszła po dwudziestu minutach, wycierając długie blond włosy ręcznikiem. Ubrała się powoli, zamyślona. Zastanawiała się, czy może w jakiś sposób pomóc Yoh. Chciała iść z nim do biblioteki, ale nie była z Asakurów. Oczywiście mając specjalne pozwolenie mogłaby wejść, ale nikt nie wyszedł z taką propozycją, nawet jej ukochany.
Anna powoli zeszła na śniadanie. Wszyscy już byli poza młodym Asakurą. Usiadła do stołu w ciszy, zastanawiając się nad jego nieobecnością.
- Jest w bibliotece - odpowiedział Yohmei, widząc jej spojrzenie szukające chłopaka.
Westchnęła, po czym wzięła się za jedzenie. Zjadła niewiele, była zbyt zestresowana. Po skończonym posiłku Kino poprosiła ją do sali treningowej. Skierowała zatem w owym kierunku swoje kroki.
Gdy weszła do pomieszczenia zobaczyła jej dawną mentorkę siedzącą przy macie treningowej. Obok stał Mikihisa. Staruszka pokazała Kyoyamie, aby usiadła przed nią.
- Przepraszam, że wpakowałam w kłopoty Yoh - zaczęła Anna.
Kino przerwała jej uniesioną dłonią.
- Nie mamy ci tego za złe. Podążyliście swoją drogą. Dobrze wiesz, że chcielibyśmy, aby twoja i nasza krew została połączona. Jak powiedziałam, sami weźmiecie na siebie konsekwencje tego - powiedziała Asakura.
Anna pochyliła głowę.
- Jednakże nie chcemy, aby Yoh stała się krzywda, mamy nadzieję, że znajdzie jakiś sposób. A póki co abyś nie siedziała i zamartwiała się poprosiłam Mikihisę, aby zajął cię treningiem - uśmiechnęła się Kino.
Kyoyama podziękowała mentorce i wyszła do pokoju, aby przebrać się w strój bardziej odpowiedni do walki. Ubierając się zaśmiała się ironicznie. Kiedyś sama ganiała chłopaków do treningu, dziś pogoniono ją. To dopiero ironia losu. Ale staruszka miała racje. Lepiej zająć się czymś pożytecznym niż zamartwianiem.

***

Od razu mówię ogromne PRZEPRASZAM. Najpierw nie miałam internetu, potem sesja mnie dopadła. A później rozstanie z chłopakiem po trzech latach - nie miałam weny ani humoru na jakiekolwiek romanse. Ale dziękuję, ze czekaliście :)

* uznałam, iż Asakurowie jako tradycyjna rodzina shamańska są wyznawcjami shintō

9 komentarzy:

  1. Ja czekałam i mi się podoba i to bardzo :_: Nie mam siły na długi komentarz, bo pisałam ostatnio na dwóch swoich blogach o sk :
    http://zmien-swoje-przeznaczenie-asakura.blogspot.com/
    http://krzywe-zwierciadlo-demona.blogspot.com/
    No i bardzo mi się podoba rozdział oczywiście, jestem ciekawa co z tego wyniknie ?
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka po prostu Boska!!! :D Warto było tyle czekać mam nadzieje że kolejną szybko dodasz już się nie mogę doczekać :D Czy jak będziesz dodawać kolejną to możesz mnie powiadomić zostawiam mój nr gg:11168801. S U P E R blog i S U P E R notka!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było czekać, notka super. Życzę dużo weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Opłacało się tyle czekać bo notka genialna i czekam na ciąg dalszy ;):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam małe pytanie kiedy kolejna notka ;):)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę nic obiecywać, ale postaram się w kwietniu wstawić kolejną część, Zaraz po tym, jak uwinę się z projektami na studia :)

      Usuń
  6. widzę że love story w rozkwicie :D Anna i Yoh oraz Pirika i Ren to są jedyne pary o których mogę czytać romansidła ;P Dobrze że Yoh wybił Annie z głowy ten głupi pomysł! On tu z sercem na talerzu a ona się waha w imię spokoju i bezpieczeństwa... co za dziewczyna no na prawdę ;P czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie bo w końcu się zebrałam w sobie i dodałam nowy rozdział :) paa ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno będę czekała na ciąg dalszy papap;):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz genialnego bloga i czekam na ciąg dalszy:D

    OdpowiedzUsuń