poniedziałek, 10 czerwca 2013

9. "A ja byłem chwilową odskocznią? Pięknie, zdradzony przez dwie najważniejsze osoby!"

Anna przez chwilę się bała. Co jeśli ktoś napadł Yoh i teraz chce się włamać? Ale może to jednak Asakura wrócił? Jej serce zamarło na parę następnych sekund, choć dla niej były jak wieczność. W końcu drzwi się otworzyły i do domu wszedł Yoh. Blondynka tymczasem stała i patrzyła na niego osłupiała, z kubkiem herbaty w jednym ręku.
Nie wyglądał dobrze. Nigdy nie widziała go w tak kiepskim stanie. Zawsze był uśmiechnięty, pełen energii. Chłopak stojący na korytarzu miał pusty wyraz oczu, twarz bez emocji. Patrzył na nią tym wzrokiem nic nie mówiąc. Tak jak jeszcze chwilę wcześniej cieszyła się, że nic mu nie jest, tak teraz nie była tego pewna. Znów niepokój ogarnął jej serce. Jednakże była szczęśliwa, że wrócił.
Nie myśląc o tym, co robi, wciąż z kubkiem herbaty w ręku przebyła odległość dzielącą ich i mocno się wtuliła. Umierała ze strachu, że mogło go już nie być.
Przez chwilę odwzajemnił uścisk, chwilę później jednak spiął się i odsunął dziewczynę. Anna spojrzała na niego zdziwiona.
- Gdzieś Ty był? – spytała cicho.
Yoh odwrócił wzrok. Milczał.
- Martwiliśmy się – dodała Anna.
Wciąż milczenie.
- Nie zamierzasz nic powiedzieć?
Asakura w końcu spojrzał na nią tym swoim pustym wzrokiem. Choć wydawało jej się, że w jego oczach pojawił się też bezgraniczny smutek, starannie ukrywany przez chłopaka.
- Chciałbym iść spać. Jestem zmęczony – oświadczył zimnym głosem.
Kyoyama patrzyła na niego osłupiała. Yoh patrzył chwilę na nią, po czym ruszył w strone schodów.
- Czy Ciebie w ogóle nie obchodzi, co my to przeżywaliśmy? Ani to, że szukaliśmy Cię przez wiele godzin? – uniosła głos blondynka.
- To moje życie, mogę robić, co chcę – odpowiedział.
Dziewczynę to zdenerwowało, choć to chyba i tak za słabe słowo, by wyrazić ogrom jej złości. Nie zastanawiając się za wiele rzuciła w chłopaka kubkiem trzymanym dotychczas w ręku. Yoh odsunął się, naczynie trafiło w ścianę, rozpadając się na wiele drobnych kawałków. Siła jej rzutu była niezwykła.
- To sobie rób z tym życiem, co Ci się podoba! Nie obchodzi mnie to! – wykrzyknęła – Żałuję, że siedziałam tu przez ten cały czas i czekałam na Ciebie, odchodząc od zmysłów!
Asakura patrzył na nią zaskoczony. Anna tymczasem wyciągnęła telefon, szukając odpowiedniego numeru.
- Do kogo dzwonisz? – spytał niby obojętnie.
- Do Rena – odpowiedziała nie patrząc nawet na szatyna – Powiadomię go, że zguba się znalazła. No i czy nie ma dla mnie miejsca na noc, bo nie zmierzam mieszkać pod jednym dachem z nieczułym chamem.
Należy tu wspomnieć, iż Ren przedłużył swoją wizytę w Tokio i kupił własną posiadłość, wyprowadzając się od Asakury.
Yoh słysząc to zacisnął pięści. Uderzyły go słowa Anny. Oraz zazdrość. W jednej chwili napłynęły go myśli o Annie i Renie, samych w dużym domu, przez noc…
Oraz myśl o tym, ze Kyoyama powinna być tylko jego.
- To sobie idź do Rena – rzucił wkurzony.
- A żebyś wiedział. To moje życie i mogę robić, co chcę. Nic Ci do tego – zacytowała zła blondynka.
Szatyna jeszcze bardziej to zdenerwowało. Wiedział, ze to jego własne słowa, ale chciał, żeby życie dziewczyny było złączone z jego życiem. Nie był jednak w stanie w tej chwili myśleć jasno.
- Miłego pobytu u Rena! Na pewno się cieszysz i nie możesz doczekać! – wykrzyknął.
Anna wysłała smsa do fioletowowłosego. Chwilę później otrzymała odpowiedź, że nie ma sprawy, niech się tylko spakuje, przyjdzie po nią. Ruszyła w stronę schodów, aby wziąć swoje rzeczy.
Yoh tymczasem stał oparty o ścianę z założonymi rękoma na piersi.
- W sumie, Tao to dobra rodzina, nie? – powiedział z kpiącym uśmiechem – Może tak naprawdę jesteście narzeczeństwem i zaplanowaliście na dziś rozpocząć przedłużanie rodu? A ja byłem chwilową odskocznią? Pięknie, zdradzony przez dwie najważniejsze osoby!
Nie wytrzymała. Nie zauważył jej ręki. Chwilę później tylko poczuł ostry ból na policzku. Ironia, ten sam, w który dostał od Rena.
- Nie masz najmniejszego prawa… - wysyczała, po czym ruszyła w stronę pokoju. Spakowała się ekspresowo i wyszła z domu. Schodząc po schodach kątem oka widziała stojącego Asakurę ze zbolałą miną. Nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz