poniedziałek, 10 czerwca 2013

5. "I ty myślisz, że ja ci na to pozwolę i będę obserwował to ze spokojem?"

Nie spała przez resztę nocy. Męczyły ją słowa wypowiedziane przez Rena. Czy Yoh naprawdę tak cierpiał po jej odejściu? Czy to możliwe?
Wiedziała o uczuciu strachu, które odczuwał Asakura. Ona też to czuła. Bała się utracić tą sielankę, przyjaciół, Yoh…
No właśnie, Yoh. Czy naprawdę musiała się w nim zakochać? Czy naprawdę los musiał być przeciwko niej i komplikować jej życie, jak tylko mógł?
Ze zmęczonymi oczami zmusiła się do wstania z łóżka. Nie pragnęła w tej chwili niczego innego, jak mocnej kawy. Skierowała więc swoje kroki w kierunku kuchni, gdzie zastała również Yoh.
- Dzień dobry – mruknęła niewyraźnie.
- Dzień dob… Anno, dobrze się czujesz? – spytał zaniepokojony.
Dziewczyna ziewnęła.     
- Taak, trochę się tylko nie wyspałam. Nic więcej – wymamrotała.
Wstawiła wodę, aby się zagotowała. Nie była w stanie trzeźwo myśleć. Potrzebowała zbawiennego napoju, jakim była w tej chwili dla niej kawa.
- Jesteś pewna? – dopytywał się szatyn.
Zamiast odpowiedzieć na pytanie, podeszła do niego i spojrzała prosto w jego oczy.
- Naprawdę cierpiałeś, po tym jak odeszłam? – szepnęła.
Sama nie wiedziała, co ją podkusiło. Tak jakoś się jej wyrwało. Pragnęła, by tego nie usłyszał.
W jego wzroku zobaczyła ból i smutek. Poczuła ukłucie w sercu. Nie chciała go widzieć cierpiącym.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparł równie cicho.
Anna przez chwilę myślała, że się przesłyszała. Naprawdę to powiedział? Może to tylko jej wyobraźnia? Wiedziała, że to była rzeczywistość. Jego odpowiedź spowodowała jeszcze większy ból w sercu. Czuła się winna.
- Przepraszam za tamto… - wyszeptała, wbijając wzrok w podłogę.
- Nie przepraszaj, przecież nie masz za co – uśmiechnął się do niej boleśnie, odgarniając jej włosy – Już jest w porządku. Przecież wróciłaś.
Ujął jej podbródek i uniósł lekko do góry. Patrzyli w sobie oczy, próbując odgadnąć wewnętrzne uczucia drugiego.
- I zostaniesz, prawda? – spytał cicho Asakura.
Anna nie wytrzymała jego spojrzenia. Nie mogła się już opierać uczuciom do Yoh. Chwyciła jego koszulkę i zacisnęła dłonie. Wtuliła się w niego mocno.
- Przecież wiesz, że nie mogę! Muszę wypełnić wolę mojej matki! – wyrzuciła z siebie przez łzy.
Szatyn był oszołomiony zaistniałą sytuacją. Dotyk dziewczyny palił go przez ubranie, a serce biło jak szalone. Objął ją ramionami, z trudem powstrzymując chęć zatracenia się w jej malinowych ustach. Poczuł, że jego koszulka robi się mokra. Płakała.
- Nie kochasz go. Chcesz skazać się na pustkę i samotność, tylko po to, by wypełnić ostatnią wolę? – zapytał, a w jego głosie zabrzmiała ledwo słyszalna rozpacz.
- Tak – jedno słowo przecięło powietrze, a tak wiele zmieniło.
W Yoh pękły wszelkie bariery. Chwycił dziewczynę za ramiona i odsunął ją od siebie patrząc w jej oczy z obłędem.
- I ty myślisz, że ja ci na to pozwolę i będę obserwował to ze spokojem? – niemal wykrzyknął z wyrzutem.
Anna była zdezorientowana. Jednak to, co stało się później jeszcze bardziej ją zdziwiło.
Szatyn ponownie ją przyciągnął i wpił się w jej usta. Całował ją zachłannie i z lekką rozpaczą. W pierwszej chwili Kyoyama nie była w stanie się poruszyć. W chwilę później zapomniała jednak o wszelkich zakazach i swoich postanowieniach. Zarzuciła mu ręce na szyję oraz oddała pocałunek równie gorliwie. Asakura zachęcony „odpowiedzią” dziewczyny, oparł ją o ścianę, sam napierając samym sobą. Splótł jej dłonie ze swoimi. Blondynka rozchyliła nieśmiało usta. Chłopak niemal natychmiast skorzystał z zaproszenia i wsunął swój język. Pieścił jej usta i podniebienie. Wreszcie ich języki spotkały się w namiętnym tańcu.  Oboje chcieli, by ta chwila trwałą wiecznie. By czas właśnie się zatrzymał. Oderwali się od siebie, by wziąć oddech. Yoh oparł czoło o jej czoło. Oddychali nierówno, jakby przebiegli właśnie parę kilometrów sprintem. Patrzyli sobie w oczy, nie mieli już nic do ukrycia. Wyznali sobie wszystko bez odezwania się. Rozumieli się bez słów.
Do Anny dotarł fakt, co zrobiła. Całowała się z Yoh. Nie wolno jej było. Wyrwała się z jego objęć.
- Przepraszam… - szepnęła niewyraźnie i uciekła do swojego pokoju.
Nie zważała na wołania Asakury. Nie mogła. Rzuciła się na łóżko i cicho zapłakała. Tak bardzo chciała być z Yoh. Tak bardzo go kochała. Dlaczego jej matka musiała wydać taką wolę?!
W kuchni wciąż stał oniemiały szatyn. Był przepełniony radością i smutkiem. Z jednej strony cieszył się z odwzajemnionego uczucia. Z drugiej strony, jego ukochana wciąż przejmowała się wolą swojej matki.
Usiadł na krześle, położył łokcie na stole i ukrył twarz w dłoniach. Jaka czeka ich przyszłość?

1 komentarz: