poniedziałek, 10 czerwca 2013

3. "Nie wierzył w to co widzi."

Po zjedzeniu śniadania, Anna udała się do łazienki. Plusem jej pokoju jest znaczne oddalenie od reszty domu i bliskość łazienki.
Rozebrała się i naga weszła do kabiny prysznicowej. Całkiem świadoma swego czynu puściła na siebie zimną wodę, bez kropli ciepła. Ani przez chwilę nie wzdrygnęła się. Przyzwyczaiła się do zimnych kąpieli. Jej ciało było zahartowane, niewzruszone na wzrost lub spadek temperatury. Odporna była na większość trucizn, a część ran w ogóle nie zadawały jej bólu. Psychika wzmocniła się. To dzięki czteroletniemu treningowi na shamankę. Dostawała niezły wycisk, przechodziła najtrudniejsze próby, podejmowała najgorsze wyzwania. Przetrwała i opłacało jej to się. W duchu zawsze była wdzięczna swojemu mistrzowi za to, że wiele od niej wymagano na treningach.
Zamknęła oczy. Czuła się podle. Miała narzeczonego, a jednak kocha innego. Zdradzała jednocześnie swojego narzeczonego, jak i ukochanego.Dla jednego skoczyłaby w ogień, a za drugiego ma wyjść.
Pamięta, jak zawsze powtarzał mistrz: „Musisz zawsze być wobec bliskich fair”. W tej sytuacji łamała tą zasadę. Nie była fair w stosunku do narzeczonego, zdradziła go myślą. Nie była fair dla Yoh, kochała go, ale miała narzeczonego. Nie była fair dla matki, nie spełnia jej ostatniej woli. Gdyby Asakura nie był taki miły dla niej… Mogłaby to znieść. A jeszcze lepiej, gdyby miał dziewczynę. Ale z tego co zauważyła, nie miał.
Umyła się i wyszła z łazienki. W pokoju ubrała się w zielone spodnie biodrówki i białą bluzkę na ramiączkach uwydatniającą jej biust.Wysuszyła włosy i zeszła na dół.
Yoh siedział na kanapie i oglądał telewizję. Anna poszła do kuchni, nalała do dwóch szklanek soku pomarańczowego. Wróciła do salonu,usiadła na kanapie. Jedną szklankę podała szatynowi, który uśmiechnął się z wdzięcznością, a drugą sama zaczęła pić. Oglądali film w ciszy, żadne nie miało dość odwagi, by się odezwać. Oboje nie chcieli ujawnić prawdziwych uczuć do siebie.
Ciszę wiatr, który otworzył wszystkie okna w pomieszczeniu.Zwiał kilka rzeczy z półek. Po chwili jednak wszystko ustąpiło, okna pozamykał się. A na środku pokoju lewitował duch.
Zdziwieni, niczego nie spodziewający się , Anna i Yoh patrzyli na to wszystko w osłupieniu.
- Yoh, przybyłem zapowiedzieć wizytę Mistrza Rena. Będzie tuza 5 minut – odezwał się ów duch.
- Dzięki Bason, ale mogłeś zrobić to mniej destrukcyjnie –mruknął Yoh i zabrał się do zbierania rzeczy.
- Przepraszam – odparł Bason – Anna? To ty? Jakaż to niespodzianka znów cię zobaczyć!
Duch delikatnie ukłonił się dziewczynie. Odwzajemniła powitanie i zaczęła pomagać Yoh w sprzątaniu. Po dokładnych 5 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
Asakura ruszył w stronę drzwi i otworzył je przyjacielowi.Przywitali się po przyjacielsku w przedpokoju. W tym czasie Anna wciąż układała rzeczy.
- Chodź Ren, powinieneś kogoś zobaczyć! – usłyszała głos szatyna.
Yoh wraz z Renem weszli do pomieszczenia. Kyoyama odwróciła się do nich twarzą.
- Witaj, Ren – odparła odrobinę nieśmiało Anna.
- A-anna? – Renowi dosłownie opadła szczęka.
Nie wierzył w to co widzi. Czy to naprawdę TA Anna? Tak, która katowała ich treningami, a w tej chwili uśmiechała się anielsko? Minęła chwila,nim Ren doszedł do siebie. Odwzajemnił uśmiech, podszedł do Anny i delikatnie uścisnął po przyjacielsku.
Blondynka, choć była zdziwiona, przytuliła przyjaciela.Cztery lata… Yoh jednak nie był wcale taki szczęśliwy. W głębi duszy modlił się, by ten uścisk nie świadczył o miłości Rena do Anny. Bogowie chyba go lubią, gdyż modlitwa została wysłuchana. Zarówno Anna, jak i Ren czuli, że są przyjaciółmi, Żadne nie czuło w stosunku do drugiego nic więcej.
Cała trójka rozsiadła się na kanapie. Ku uldze Yoh, Kyoyama usiadła obok niego. Odśpiewał w myśli modlitwę dziękczynną i z naturalnym uśmiechem wspominał dawne czasy z przyjaciółmi.
- Tak w ogóle, to gdzie jest Amidamaru? – spytała blondynka
- Morty pisze jakąś ważną pracę o czasach, w których żył Amidamaru. Pozwoliłem mu pożyczyć go – zaśmiał się Yoh.
Wrócili do rozmowy. Nie zauważyli, kiedy przegadali cały dzień.
- Ren, może zostaniesz z nami na dłużej? – zapytał szatyn.
- Prawdę mówiąc miałem nadzieję, że to powiesz. Potrzebuję trochę odpocząć od wujka – zaśmiał się fioletowo włosy.
- To super! Chodź, pokażę ci twój pokój…
Chłopcy wyszli, a w pomieszczeniu została sama Anna.Cieszyła się, że znów tu jest. Wśród przyjaciół, blisko Yoh…
Potrząsnęła głową. Nie wolno jej o nim myśleć. `Masz narzeczonego`- skarciła się w myślach.
Skierowała swoje kroki w stronę sypialni. Była późna godzina i zmęczył ją ten dzień. W końcu dzień nic nie robienia może naprawdę zmęczyć.

Obudziła się 10 minut po pierwszej w nocy. Jakiś natręt pukał do jej drzwi. Wściekła wstała i z rozmachem otworzyła drzwi. Zobaczyła Rena w lekko rozczochranych włosach.
- Wybacz Anno, że tak późno. Mogę wejść?
Wpuściła chłopaka i zamknęła cicho drzwi. Odwróciła się do niego twarzą.
- W jakim celu przychodzisz do mnie o tej porze? – spytała blondynka.
- Muszę z tobą poważnie porozmawiać – odparł.
Oboje usiedli na łóżku dziewczyny. Anna w głębi czuła, że to może być długa rozmowa.
- O czym chcesz porozmawiać? To musi być coś ważnego.
- Tak. Musze z tobą porozmawiać o Yoh.

2 komentarze:

  1. Szykuje się rozmowa... Uuuu... Już nie mogę się doczekać przeczytania o czym będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się poważna rozmowa. Lecę czytać dalej ^.^

    OdpowiedzUsuń