poniedziałek, 10 czerwca 2013

2. „Przecież w marzeniach miało być lepiej…”

Po wyjściu z pokoju Anny, Yoh udał się do kuchni. Nalał sobie zimnej wody do szklanki i wypił duszkiem. Ponownie zapełnił naczynie cieczą, lecz tym razem pił powoli. Rozmyślał nad tym wszystkim.
Dziś rozbudziło się w nim uczucie do Anny, które stłumił przez te wszystkie lata. Kochał ją i nie ukrywał tego przed sobą. Ale ona nie odwzajemniała tego uczucia, miał przynajmniej takie wrażenie. Te wszystkie treningi, męczarnie… Mordowała go tym, a on mimo wszystko kochał ją. Czuł, że zawsze tak było.
Do dziś dokładnie pamiętał wieczór, gdy przyszła do niego.Było to koło 22, bardzo się zdziwił widząc ją w swoim pokoju.
- Coś się stało, Anno? – zapytał wtedy.
Przez chwilę milczała, wbijając wzrok w podłogę.
- Yoh, ja… Zrywam zaręczyny. Daję ci wolną rękę. Nie będę cię do niczego zmuszać – szepnęła.
Spojrzała smutno w jego oczy i wyszła.
Asakura powrócił do rzeczywistości. Przeżył wtedy cios.Myślał, że będzie z Anną na zawsze. Ale tej samej nocy odeszła od niego.Cierpiał, szukał jej, ale po pierwszym roku od jej zniknięcia dał sobie spokój.Myślał, że miłość do blondynki się ulotniła, wyparowała. Ale tak nie było. Gdy jego dziadek zadzwonił z informacją o powrocie dziewczyny, jego serce zabiło szybciej, choć wdarł się również do niego strach. Czy jest wciąż tą samą osobą?Czy się tak bardzo zmieniła? I, najważniejsze, czy wciąż ją kocha?
Ostatniego był już pewien. Po dzisiejszym spotkaniu jej miał całkowitą pewność. Tyle, że jego miłość sprzed lat była bardziej platoniczna.Teraz kochał ją całą duszą, sercem, umysłem. Całym sobą. Tylko, że ona przejęła się wolą swojej matki i zamierza wyjść za swojego narzeczonego. Tak, nie znał tego chłopaka, ale nienawidził go już jak nikogo innego na świecie. Jak on mógł? To on miał się ożenić z Anną. To on miał ją całować do utraty tchu. To on miał przy niej zasypiać każdej nocy i budzić się każdego ranka. To przecież jego Anna…
„Przecież w marzeniach miało być lepiej…” – zanucił w myślach.
Nagle poczuł ciepłą ciecz spływającą z jego dłoń na podłogę.Spostrzegł, że z powodu uniesienia gniewu, szklanka potłukła się zostawiając po sobie miliony kawałków i kilkanaście nacięć na skórze. Z ich głębi płynęła krew.
Yoh wymówił przekleństwo i ruszył w kierunku łazienki. Tam obmył rękę, założył niezbyt profesjonalny opatrunek. Winą za wypadek obarczył owego „narzeczonego”. Ze złośliwą satysfakcją położył się spać.

Promienie słońca wpadły do pokoju blondynki. Dziewczyna leniwie przeciągnęła się w wygodnym łóżku i powoli podniosła powieki. Drzwi do jej pokoju otworzyły się i wszedł Yoh z tacą w dłoniach. Na niej stał talerz z naleśnikami i szklanka z zieloną herbatą.
„Moja ulubiona. Pamięta” – pomyślała wzruszona.
Szatyn widząc, że dziewczyna już nie śpi, uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Dobrze, że już nie śpisz. Zrobiłem ci śniadanie – powitał ją.
Anna podniosła się na łokciach i usiadła na łóżku.
- Rozpieszczasz mnie, Yoh – zaśmiała się blondynka.
- Dla mnie to przyjemność – odpowiedział.
Usiadł na skraju łóżka i postawił tacę na kolanach dziewczyny. Nie mógł się powstrzymać i spojrzał na jej dekolt. Zarumienił się,gdyż zauważył, iż ramiączko jej piżamy obsunęło się lekko. Anna spostrzegła to i również zarumieniona, poprawiła je. Przez chwilę milczeli. Blondynka jednak zauważyła niedbały opatrunek na dłoni Yoh.
- Co się stało? – spytała wyraźnie zaniepokojona.
- Nic takiego, szklanka mi pękła w dłoni – odparł.
Spojrzał prosto w jej piękne, czarne oczy. Wydawały mu się niezmiernie głębokie. Wpatrywał się w nie przez chwilę. Przerwała mu Anna,odstawiając tacę na łóżku. Wybiegła z pokoju. Wróciła jednak po chwili z podręczną apteczką w ręku. Usiadła obok Yoh i rozwinęła jego „opatrunek”.
„Siedzi zbyt blisko mnie” – pomyślał Asakura.
Nie przeszkadzało mu to. Przeciwnie, miał ochotę przygarnąć ją do siebie, wpleść dłoń w jej jedwabiste, lśniące włosy, zatopić się w jej pełnych, malinowych ustach. Serce biło tak mocno, iż obawiał się, że Anna usłyszy ten łomot. Fala gorąca zalała jego ciało.
Blondynka przyjrzała się ranom szatyna. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia zaczęła wyciągać z dłoni odłamki szkła, które pozostały w jego ciele. Asakura syknął z bólu.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę – poprosiła.
Gdy skończyła wyciąganie, przemyła rany wodą utlenioną i porządnie zawinęła bandażem. Następnie wzięła się za spożywanie śniadania.
- Przepyszne – skomentowała krótko z entuzjazmem.
Chłopak uśmiechnął się i wstał z łóżka.
- Starałem się jak mogłem – powiedział i wyszedł z pokoju,zostawiając blondynkę ze swoim śniadaniem.

3 komentarze: