sobota, 30 maja 2015

3. "...zawsze przybędę, gdy tego zechcesz"

Siedemnastoletnia blondynka ubrana w mundurek szkolny szła przez alejkę prowadzącą do szkoły. Za chwilę rozpocznie się kolejny dzień zajęć. Westchnęła. Była pilną uczennicą, nauka nigdy nie sprawiała jej ani trudności ani wielkiej przyjemności. Spojrzała na drzewa, które rosły po obu stronach alejki. Był marzec, wszystko zaczynało powoli kwitnąć. Lubiła wiosnę. Wszystko zaczynało budzić się do życia, wręcz odradzać, po zimie - nie tylko rośliny, ale też ludzie. Zaczynało robić się kolorowo i jakoś radośniej, lżej.
Zamyślona nie usłyszała wołania. Dopiero gdy poczuła, ze ktoś pociągnął ją za rękę oderwała się od swoich myśli.
- Boże, nie strasz mnie tak - burknęła na swojego towarzysza.
- Nie moja wina, że jesteś głucha - odparł długowłosy szatyn.
Z drugiej strony dziewczyny pojawił się drugi chłopak, niemalże identyczny wyglądem do jej towarzysza.
- Cześć Anna, co tam? - spytał krótkowłosy chłopak z pomarańczowymi słuchawkami zawieszonymi na szyi.
Jego uśmiech był wręcz zaraźliwy.
- Cudownie, gdyby jeszcze twój brat nie straszył ludzi z rana... - pokręciła głową
- Ma to od urodzenia, wszyscy na jego widok są przerażeni, w końcu to ja jestem tym przystojniejszym - zaśmiał się Yoh, za co oberwał w głowę od Hao.
Uśmiechnęła się na ten widok. Razem w wesołym humorze dotarli do szkoły.
Braci Asakura znała z poprzedniej szkoły. Gdy miała 15 lat przeprowadziła się do Tokio. Została wtedy zapisana do trzeciej klasy, gdzie nikogo nie znała. Jednak towarzyscy szatyni nawiązali z nią kontakt. I tak było od trzech lat. Razem postanowili zadawać do tego samego liceum. Ich decyzja wiązała się z ciekawym programem jaki oferowała szkoła - nie tylko wysoki poziom nauczania, ale również wysoki rozwój indywidualny. Dzięki temu mogli spełnić marzenia - ona o podniesieniu umiejętności jako rysowniczka mangi, oni jako muzycy rockowi.
I pomimo, że trafili do innych klas, wciąż trzymali się razem.

 ***

W przerwie obiadowej jak zwykle spotkała się z braćmi Asakura. Oni rozmawiali o nowej piosence zespołu. Tworzyli go we trójkę - Yoh jako gitarzysta, Hao jako perkusista oraz ich kolega z klasy jako basista - Ren. Wokalem zajmowali się bracia, ale głównie robił to krótkowłosy. Byli uwielbiani w całej szkole, przez co wiele dziewczyn zazdrościło Annie kontaktów z nimi. Żadna jednak nie śmiała okazać tego otwarcie, bo groziło to narażeniem się Asakurom.
Słuchała jak próbują wymyślić słowa piosenki. Obaj znajdowali coraz to bardziej irracjonalne rymy i skojarzenia. Uśmiechnęła się lekko. Pomyślała, że wiosna to naprawdę beztroski czas.

***

Po lekcjach skierowała się na zajęcia dodatkowe z rysunku. Szkoła, ze względu na stawianie na rozwój indywidualny, zatrudniła na rzecz kółka mangi nauczycielkę, która nie tylko była świetna w rysowaniu, ale też znała rynek i jego zapotrzebowanie - Satsuki Ise. W tym roku Anna była jedyną członkinią.
Blondynka weszła do sali i przywitała się z nauczycielką. Wyjęła swój szkicownik oraz odpowiednie przybory, rozłożyła na stoliku. Satsuki, kobieta koło trzydziestki o długich, rubinowych włosach i zielonych oczach, podeszła do dziewczyny. Podała jej niewielką książeczkę, która wyglądała jak broszurka reklamowa.
- Co to? - spytała Anna.
- Przejrzyj - odpowiedziała nauczycielka.
Zgodnie z poleceniem Kyoyama zaczęła czytać. Z każdym kolejnym zdaniem była coraz bardziej zdziwiona. Broszurka była o konkursie dla osób, które chciały zaistnieć w branży jako mangaka. Osoba, która wygra, miała zapewniony kontrakt z wydawnictwem.
 - Shojo Comic? - spytała.
Satsuki kiwnęła głową.
- Początkowo rozdziały będą pojawiać się w magazynie, potem jeśli odniosą sukces, będzie duża szansa, że jakieś wydawnictwo zainteresuje się wydawaniem w tomach. Oczywiście warunkiem konkursu jest narysowanie krótkiej historii shojo.
- Nie wiem, czy nadaję się do rysowania shojo - przyznała Anna - nie wiem dużo o miłości.
Ise spojrzała na nią.
- Termin nadsyłania prac jest pod koniec czerwca. Uważam, że twoje umiejętności rysowania dają ci spore szanse na wygraną. Problemem może być wymyślenie dobrej historii. Czegoś, co zachwyci czytelnika, nie będzie nudne. Dlatego proponuję, żebyś wzięła się za to już teraz. Praca mangaki jest ciężka i rzadko się zdarza, aby pierwszy projekt od razu przeszedł - powiedziała nauczycielka.
Blondynka kiwnęła głową na znak, że rozumie i podejmuje wyzwanie. To w końcu jej szansa, na którą tyle czekała.
- Proponuję, abyś w tym tygodniu zajęła się kreacją postaci i ogólnym zarysem fabuły. Za tydzień chcę zobaczyć tego efekty.

***

Czekała na przyjaciół pod szkołą już dobre piętnaście minut. Zazwyczaj kończyła swoje zajęcia przed nimi. Westchnęła. Pewnie fanki znów nie dają im spokoju. Ruszyła więc w stronę auli muzycznej, gdzie dziś mieli próbę. Zgodnie z przewidywaniami tłum rozochoconych fanek stał pod sceną. Anna dopiero przyszła, a już ją bolała głowa od ich pisków. Chyba jednak dotarła w szczęśliwym momencie, bo zespół złożył już sprzęt. Pierwszy zauważył ją Hao.
- A teraz wybaczcie drogie panie, ale ktoś wyjątkowy na nas czeka - powiedział długowłosy.
Mrugnął figlarnie do blondynki, a ta zmierzyła go wściekłym wzrokiem.
- Teraz to będą mnie jeszcze bardziej nienawidzić - syknęła w stronę braci, gdy ci podeszli w końcu do niej.
- Spokojnie, nic ci nie zrobią - powiedział Yoh uśmiechając się.
Skierowali się do bramy szkoły. To był ich mały rytuał. Pomimo, że mieszkali w różnych częściach miasta, szli razem na przystanek metra. Opowiedziała im o propozycji konkursu.
- To super! - ucieszył się krótkowłosy - w końcu uda ci się spełnić marzenie.
- Nie nakręcaj się tak, nikt nie powiedział, że wygram - mruknęła, choć słowa Asakury sprawiły jej przyjemność.
- Masz wygrać, będę mógł się chwalić, że cię znam - rzucił żartobliwie Hao.
Zaśmiali się wszyscy. Zaczęli zastanawiać się nad tym, jak zwiększyć szanse dziewczyny w konkursie. I jak to zwykle w takich chwilach, pomysły Asakurów były coraz bardziej irracjonalne.
- Wiem! Wystarczy, że tworząc głównego bohatera będziesz wzorować się na mnie - zachwycił się swoim pomysłem długowłosy - Wiesz, boski i przystojny łamacz niewieścich serc...
Anna oraz Yoh wybuchli śmiechem. Nie byli jednak pewni co ich bardziej bawiło - boski i przystojny, czy łamacz serc.
To był naprawdę beztroski czas.

***

Tydzień minął bardzo szybko. Kyoyama znów udała się na zajęcia rysunku, gdzie czekała już na nią Satsuki.
- Zatem pokaż mi efekty twojej tygodniowej pracy - powiedziała nauczycielka nie bawiąc się w żadne wstępy.
Blondynka wyjęła teczkę, w której znajdowały się jej szkice do konkursu. Podała ją kobiecie.
- To jest Ayano, główna bohaterka. A tutaj Hiro, główny bohater. Chodzą do równoległych klas - wyjaśniła Anna.
Ise przyjrzała się portretom. Przez chwilę w milczeniu przypatrywała się kartkom, zastanawiając się nad tym.
- Rysunki są świetne, jesteś w tym dobra. Ale musisz powiedzieć mi coś więcej o bohaterach - odpowiedziała w końcu.
Uczennica spojrzała na nią zaskoczona. Nie do końca rozumiała, o co pyta ją kobieta.
- Cechą dobrych mang nie jest świetna kreska. Przede wszystkim ciekawa historia i kreacja postaci. Nie możesz narysować osoby, nadać jej imię oraz oznajmić, że to tyle - wyjaśniała nauczycielka - Musisz wczuć się w postać, stworzyć z niej niemalże żywą istotę. Z wadami, zaletami, historią. To samo się tyczy fabuły. Musi być moment, w którym się poznają, Historie i bohaterowie poboczni.
Spojrzała na blondynkę. Wyglądała na skołowaną, zagubioną. Satsuki westchnęła.
- Poczytaj jakieś mangi shojo. Możesz czerpać z nich inspirację. Ale najlepiej wychodzą historie wzorowane na twojej własnej. Daję ci kolejny tydzień na rozbudowanie tego, co masz.

***

W weekend postanowiła wybrać się na zakupy. Potrzebowała materiałów do swojej mangi. Anna nie przeżyła żadnych miłosnych historii w swoim życiu. Nie była przebojową nastolatką z milionem znajomych i setką uganiających się facetów. Przyjaciół w swoim życiu miała dwoje - Yoh i Hao. Zawsze uważała ludzi wokół siebie za bandę idiotów. Dziewczyny, które myślały tylko o swoim wyglądzie i chłopakach, nie były materiałem na jej przyjaciółkę. Ona zdecydowanie bardziej wolała poświęcić czas dobrej książce. Aż pewnego dnia odkryła mangi. To był dość przełomowy moment w życiu. Czytała dużo, później poświęcała czas na robieniu swoich rysunków. Szlifowała swoje umiejętności kiedy mogła. Dzięki temu była teraz w tym świetna. Ale niestety nic z jej życia nie przyda jej się w konkursie. Postanowiła więc spędzić trochę czasu na mangi shojo. I to był cel jej dzisiejszych zakupów.
Ubrała się w ciemne spodnie, czarną bluzkę, na którą narzuciła czerwoną koszulę, sięgającą jej za biodra i ozdobioną czarną kratką. Włosy pozostawiła rozpuszczone. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy do niewielkiej, czarnej torebki oraz narzuciła na siebie czarny wiosenny płaszczyk. Wyszła z domu oraz ruszyła w stronę przystanku metra. Włożyła do uszu małe, czerwone słuchawki. Muzyka towarzyszyła jej przez całą drogę do centrum Tokio. To była jej druga pasja. Uwielbiała słuchać muzyki, kiedy tylko mogła - gdy szła, podróżowała, pracowała.
W końcu wysiadła na interesującej ją stacji. Zauważyła, że sporo ludzi jest dzisiaj na mieście.
"W sumie jest już wiosna, dosyć ciepło. No i weekend, w końcu można oderwać się na chwilę od codzienności" - pomyślała Kyoyama.
Skierowała swoje kroki w stronę jej ulubionego sklepu, który oferował między innymi sprzedaż płyt, książek, gier czy czasopism. Spędzała w nim wiele czasu. Sklep składał się z czterech ogromnych pięter. Ruszyła w stronę najwyższego piętra, gdzie znajdowały się książki i mangi. Szybko odnalazła dział shojo.
Po godzinie wybrała pięć różnych historii, które na pierwszy rzut oka w pewien sposób przyciągały je uwagę. Zapłaciła na nie w kasie, po czym skierowała się na drugie piętro, na dział muzyczny.
"Skoro już tu jestem, może znajdę coś nowego dla siebie" - pomyślała.
Przeglądała akurat dział soundtracków, gdy usłyszała swoje imię. Obróciła się w stronę źródła dźwięku.
- Cześć Yoh, co tam? - uśmiechnęła się lekko na widok chłopaka.
- Korzystam z wolnego dnia - wyszczerzył się Asakura - Postanowiłem przejrzeć, czy jest coś nowego z muzyki. A ty co tu robisz?
Podniosła siatkę z zakupami na wysokość ramion, aby chłopak mógł to zauważyć.
- Szukam inspiracji do mojej mangi. Nie mam pojęcia o zakochanych nastolatkach - westchnęła blondynka.
Szatyn spojrzał na nią zamyślonym wzrokiem.
- Już wiem! Masz jakieś plany na dalszą część dnia?- spytał nagle, a gdy otrzymał odpowiedź przeczącą, kontynuował - To co powiesz na spacer? Widziałem dziś tłumy par na mieście, moglibyśmy poobserwować ich, może coś by ci przyszło do głowy.
Anna z zaskoczeniem stwierdziła, że to świetny pomysł.
- Jesteś pewien, że chcesz? To będzie dość nudne zajęcie. Nie masz żadnych planów na dziś? - spytała.
Pokręcił głową ze śmiechem.
- Nudne? Ze mną nikt się nie nudzi - odparł uśmiechając się szeroko.
Zaśmiała się. Miał rację. Z nim nigdy nie było nudno.

***

- Albo spójrz na tamtych jak nieśmiało trzymają się za rękę. To pewnie ich pierwsza randka - powiedział podekscytowany Yoh.
Siedzieli właśnie w parku, w którym zauważyli wiele par. I choć spędzili tak już trzy godziny, nie nudzili się. Rozmawiali, śmiali się, obserwowali.
- Za to tamci wyglądają, jakby bawili się w Obcego - zaśmiał się Asakura.
Anna również nie mogła się powstrzymać na widok namiętnie obściskującej się pary, która budziła zgorszenie wśród innych ludzi. Dziewczyna musiała przyznać, że dawno nie spędziła tak miło czasu. Spojrzała na szatyna. On też wydawał się być szczęśliwy i zadowolony. To w sumie podsunęło jej pewną myśl.
- Yoh, dlaczego nie masz dziewczyny? - spytała.
Spojrzał na nią zdziwiony. Po chwili zorientowała się, że wypowiedziała głośno swoje myśli. Zarumieniła się.
- Przepraszam, nie tak to miało zabrzmieć - mruknęła.
Nastąpiła chwila ciszy. Myślała, że jest na nią zły, ale gdy odważyła się spojrzeć na niego, patrzył na nią zamyślony.
- W sumie nie wiem dlaczego. Może po prostu tak ma być? - powiedział - Albo mnie nie zauważa ta wybrana - dodał po chwili ciszej.
Rozszerzyła oczy zaskoczona, nie do końca pewna, czy dobrze usłyszała.
- Co takiego?
- Nic, nie istotne - odparł Yoh i uśmiechnął się - Chyba powinniśmy się zbierać, robi się późno i chłodno, a ty jesteś dosyć lekko ubrana.
Musiała przyznać mu rację, zaczynało się ściemniać, a o tej godzinie nie było już tak ciepło jak za dnia. Ruszyli w stronę metra. Asakura oświadczył, że odprowadzi ją do domu pomimo jej protestów.
- Jest już wieczór, będę spokojniejszy wiedząc, że dotarłaś cała do domu - powiedział z poważnym wyrazem twarzy.
- Nie pasuje ci ta powaga - mruknęła, ale nie oponowała więcej.
Droga metrem minęła im spokojnie. Jednak gdy wysiedli na jej stacji poczuła, jak bardzo spadła temperatura po zachodzie słońca. Zadrżała pod wpływem chłodu wieczora. Nagle poczuła, jak coś owija się wokół jej szyi. Ze zdziwieniem stwierdziła, że to szalik, a nakłada go Asakura stojący za nią.
- Mówiłem, że jest chłodno - zaśmiał się chłopak.
Wymruczała ciche "dziękuję". W odpowiedzi tylko się uśmiechnął.
Dotknęła lekko ciemnozielonego szalika. Był miły i miękki w dotyku. Musiała też przyznać, że ładnie pachniał. Delikatnie, ale męsko jednocześnie. Nie wiedziała czemu, ale sprawiło to, że poczuła się nieco szczęśliwsza.
- Ruszajmy Anna, chciałbym wrócić na noc do domu - zażartował Yoh, po czym ruszył w stronę domu dziewczyny.

***

 Satsuki przyglądała się nowym rysunkom stworzonym przez Annę. Musiała przyznać, że były naprawdę dobre. Dziewczyna miała talent, który trenowała przez lata. Żal byłoby to zmarnować. Jednak bardziej interesowało ją, czy poczyniła jakieś postępy w tworzeniu historii. Spytała swoją uczennicę o to.
- Ayano, czyli główna bohaterka, jest przewodniczącą klasy. Uczy się nieźle, chociaż trudność sprawiają jej matematyka i angielski. Należy do szkolnej drużyny pływackiej. Jest dosyć lubiana, choć niezdarna. Jej mama zmarła, gdy miała siedem lat. Jej ojciec ciężko pracuje jako prawnik, aby zapewnić godne życie rodzinie. Z tego powodu Ayano uczy się, aby pójść w ślady ojca i pomóc mu w pracy. Ma młodszego brata i siostrę, którymi się opiekuje.
Nauczycielka pokiwała głową, co było oznaką jej zadowolenia.
- A bohater? - spytała ruda.
- Hiro jest gwiazdą szkolnej drużyny footbolu. Sprawdza się jako kapitan, ma wielu kolegów i duży fanclub. Chodzi do klasy z Ayano, uwielbia się z nią droczyć. Jest jednak dosyć zamknięty w sobie, rzadko ukazuje swoje prawdziwe uczucia pomimo ciągłego uśmiechu na twarzy. Nie ufa łatwo innym, ponieważ kiedyś został zdradzony przez swojego przyjaciela. Uwielbia siedzieć w spokojnych miejscach i obserwować: miasto, ludzi, niebo. Jego bliższa znajomość z Ayano zaczyna się, gdy spotyka go ona na dachu szkoły oraz gdy widzi w nim innego chłopaka, niż jest na co dzień - opowiadała Kyoyama.
Satsuki była zadowolona. Nie dość, ze Anna rozbudowała charakter swoich postaci, to pomyślała nad wstępem do historii. Nauczycielka podzieliła się z nią swoją opinią.
- Zacznij opracowywać już pierwszą historię. Wstęp masz. Potem przedstawisz mi trzy inne, dlatego postaraj się w rozdziałach zostawić jakąś furtkę, aby historia była spójna. Zastanów się nad bohaterami pobocznymi. Za tydzień chcę też zobaczyć rysunki z projektami budynku szkoły, oraz miejsc, w których będzie się głownie odbywać akcja. Skoro bohaterowie są uczniami, przygotuj też projekt mundurków.

***

Praca szła jej wyjątkowo opornie. Jej rysunki może i były dobre, ale nie rekompensowały oklepanej, przewidywalnej historii. Dopiero po trzech tygodniach Satsuki zaakceptowała pierwszy rozdział - o tym, jak bohaterowie zaczęli swoją znajomość. Była połowa kwietnia, Annie zostało trochę ponad dwa miesiące na skończenie pracy. Musiała stworzyć jeszcze trzy historie.
Siedziała z przyjaciółmi na dachu, jadła spokojnie swoje śniadanie. Przysłuchiwała się rozmowie chłopaków, którzy planowali swój występ.
- Tak swoją drogą, gdzie wy planujecie grać? - spytała Kyoyama po chwili.
Spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Znowu nas nie słuchasz - żachnął się Hao - będziemy gwiazdami na czerwcowym festiwalu.
- Planujemy, co zagramy na koncercie, dekoracje i te sprawy - wyjaśnił Yoh.
Krótkowłosy Asakura przyglądał się z zamyśleniem dziewczynie. Coraz częściej widział ją nieobecną duchem, martwił się. Nie poruszył jednak tego tematu, gdyż dzwonek wzywał ich na dalszą część zajęć.

***

Siedziała po kolejnej lekcji w sali, znudzona i zamyślona. Wciąż próbowała stworzyć drugi rozdział na konkurs, ale szło jej to opornie. Próbowała obserwować innych ludzi wokół, ale nie dawało to efektów. Westchnęła. Nagle poczuła wibracje telefonu, oznajmujące nadejście wiadomości. Wyjęła komórkę i spojrzała na wyświetlacz, nadawcą był Yoh.
"Po zajęciach na dachu. Bez odbioru."
Zaśmiała się cicho

***

Zgodnie z rozkazem pojawiła się po zajęciach na dachu. Słońce zaczęło lekko zachodzić. Asakura już tam na nią czekał. Stał przy barierce, tyłem do niej. Wiedział, że przyszła. Odwrócił się w jej stronę z delikatnym uśmiechem, opierając się plecami o barierkę.
- Gdzie jest Hao? - spytała Anna.
- Musiał wyjść wcześniej, więc nie mieliśmy próby - odparł.
Skrzyżowała ręce na piersi, patrząc z niedowierzaniem na chłopaka.
- Więc czekałeś te dwie godziny na mnie? Dlaczego?
Zaśmiał się. Odchylił głowię do tyłu i spojrzał na niebo. Milczał przez dłuższą chwilę, po czym znów spojrzał na dziewczynę z poważnym wyrazem twarzy.
- Co cię dręczy?
Kyoyama zmarkotniała. Westchnęła ciężko, a na twarzy widniało zmęczenie.
- Masz problem z kolejnym rozdziałem, prawda? - spytał.
- Skąd wiesz? - Blondynka była szczerze zaskoczona.
Szatyn podszedł bliżej. Stał dokładnie na przeciw niej.
- Jestem lepszym obserwatorem niż ci się wydaje - powiedział - widzę więcej niż myślisz.
Po chwili zrobił coś, czego żadne z nich się nie spodziewało. Z niepewnością w sercu, delikatnie ją przytulił. Z ociąganiem podniósł rękę do góry i pogłaskał ją po włosach.
- Dasz radę, uda ci się - szepnął.
- Jak mam dać radę, kiedy nie mam kompletnie pomysłu? - spytała równie cicho.
Chłopak odsunął się od niej. Spojrzał na nią z uśmiechem.
- A myślisz, że czemu cię tu wezwałem a nie przepytałem podczas drogi powrotnej? - zapytał Yoh.
Podszedł ponownie do barierki. Przyglądała mu się, nie rozumiejąc nic.
- Czytałem pierwszy rozdział twojej mangi. Hiro uwielbia siedzieć na dachu szkoły, tu Ayano poznaje go z innej strony. Wie, że to jego ulubione miejsce, jako jedna z nielicznych osób. Co więc, gdyby była bardzo smutna i szukała kogoś, komu może się wyżalić? I, powiedzmy, przypomniałaby sobie wtedy o Hiro, jego spokojnym wzroku.
- I przybiegłaby na dach. Kiedy już by dotarła, zobaczyłaby go z uśmiechem. A na początku rozdziału mogłabym pokazać, że dogadują się coraz lepiej i  zaprzyjaźniają - dokończyła Anna.
Jej oczy zaczęły błyszczeć. W myślach układała ten scenariusz. Planowała, jak rozłoży kadry, jak wykona rysunki. Nie zdawała sobie sprawy, że mówi o tym głośno. Po chwili spojrzała na chłopaka.
- Co się stało? - spytała.
Asakura stał i patrzył na nią. Nie była w stanie określić tego, co widzi w jego oczach, ale było to coś pomiędzy zaskoczeniem, troską, a oczarowaniem. Szybko jednak opanował się, uśmiechnął do dziewczyny. Podszedł i pogłaskał ją po głowie.
- Chodź, narysujesz wszystko w domu. Teraz zbieramy się - powiedział i ruszyli w stronę wyjścia.
Nie rozumiała tylko, dlaczego poczuła się źle, gdy Yoh wypuścił ją ze swoich ramion.

***

Nadeszła końcówka maja. Anna w przeciągu półtora miesiąca stworzyła dwie historie, została jej do zrobienia ostatnia, kulminacyjna. Miała na to trzy tygodnie. I czuła się coraz gorzej.
Nie wyrabiała się z terminami narzuconymi przez Satsuki. Sypiała za mało, próbując skończyć pracę. Miała świadomość, że to ją przerasta. Każde kolejne odrzucenie pracy było dla niej mordercze. O każdym słyszała, że zbyt nudne, oklepane, nierealne.
Yoh obserwował przyjaciółkę z wyraźnym zmartwieniem. Coraz rzadziej spędzała z nimi czas, szybko wracała do domu rysować lub zostawała do późna w szkole. Widział jednak cienie pod jej oczami. Domyślał się, że nie dba o siebie. Miał  też wrażenie, że nieco schudła. Prawie nie odpisywała na wiadomości. Ignorowała telefony. A on przeżywał każdy dzień z uczuciem bezsilności.
W końcu zdeterminowany postanowił ochrzanić blondynkę za jej zachowanie. W trakcie przerwy obiadowej, gdy znów nie pojawiła się w tradycyjnym miejscu, ruszył do jej klasy. Tam jednak czekała go nieprzyjemna wiadomość - Kyoyama nie pojawiła się w szkole. Asakura jednak nie poddawał się. Gdy jednak Anna nie przyszła na zajęcia czwarty dzień z rzędu ani nie odpowiedziała na żadną wiadomość śmiertelnie się przeraził. A co jeśli coś jej się stało? Próbował się dodzwonić do niej, ale telefon dziewczyny był wyłączony. Pytał też o nią Satsuki, ale ta też nie otrzymała żadnej wiadomości od Anny. Równo tydzień po tym, gdy była w szkole po raz ostatni, Yoh podjął ostatnią próbę kontaktu.
Było już po 19 gdy skończyli próbę zespołu. Za dwa dni miał odbyć się festiwal szkolny, na którym mieli zagrać. Byli w świetnej formie, kochali, to co robili, zatem nie było problemu z ich formą. Rozdzielił się ze zdziwionym Hao przy stacji metra tłumacząc, że musi załatwić pewną sprawę. Wsiadł w najbliższy pociąg jadący do Anny. Pół godziny później szedł już w stronę jej domu. Ujrzał, że światło w pokoju blondynki jest zgaszone.
"Może śpi" - pomyślał chłopak.
Chciał już zawrócić, ale stwierdził, że skoro już tu jest, to chociaż spyta rodziców Kyoyamy o jej stan. Zapukał do drzwi. Otworzyła mu mama Anny.
- Yoh! Nie spodziewałam się ciebie - przywitała go miło i  wpuściła do środka.
- Dzień dobry pani Kyoyama! Czy jest Anna? - spytał.
Na twarzy kobiety pojawił się wyraz zmartwienia i zmęczenia.
- Jest... Ale nie wychodzi z pokoju od tygodnia. Nie chce rozmawiać, siedzi tam całe dnie - powiedziała cicho - Może tobie uda się do niej dotrzeć.
Pokiwał głową. Ruszył po schodach do góry, stanął pod drzwiami do pokoju blondynki. Zapukał, ale odpowiedziała mu cisza. Powtórzył czynność.
- Anna, to ja. Otwórz - powiedział Asakura łagodnym głosem.
Usłyszał ciche poruszenie w pomieszczeniu. Jakby ktoś podniósł się z łóżka.
- Jak nie otworzysz w ciągu piętnastu sekund, wyważę te drzwi. Twoja mama na pewno mi wybaczy. Ale na pewno się stąd nie ruszę - odparł nieco ostrzejszym głosem.
Doliczył do dziesięciu, gdy usłyszał dźwięk otwieranego zamka. Drzwi jednak nie uchyliły się choć o milimetr. Uznał to zatem za pozwolenie na wejście.
W środku było ciemno. Rozważał zapalenie światła, ale zrezygnował z tego, gdy zobaczył zarys Kyoyamy siedzącej, skulonej na podłodze. Podszedł do niej powoli i kucnął przed nią.
- Ej, młoda, co jest? - szepnął.
Nie poruszyła się. Usłyszał tylko, że cicho szlocha. Westchnął oraz pogłaskał ją po głowie, mając nadzieję ją uspokoić. Blondynka poniosła głowę i spojrzała na niego smutnym, zapłakanym wzrokiem. Nie mógł tego znieść. Szybkim ruchem, póki nie skuliła się znów, złapał ją i mocno przytulił. Zaczęła płakać jeszcze mocniej. Oparł się o łóżko, szepcząc słowa uspokojenia. Po kwadransie w końcu osiągnął swój cel, blondynka oddychała miarowo.
 - Chcesz się wygadać? - zapytał Yoh.
Odsunęła się od niego. Siedziała ze spuszczoną głową. Asakura wiedział, że nie ma sensu na nią naciskać. Jeśli będzie chciała, to sama mu o wszystkim powie.
- Jestem taka beznadziejna - szepnęła.
- Nie jesteś - odpowiedział łagodnie.
- Właśnie, że jestem! - krzyknęła.
Zdziwił go jej wybuch. Na wszelki wypadek milczał.
- Tak długo walczyłam o to... Spełnienie swoich marzeń... Tyle razy upadałam, a jednak udawało mi się walczyć dalej - mówiła.
Łzy znów leciały jej po policzkach. Serce mu się krajało na ten widok, ale nic nie zrobił. Czekał, aż wyrzuci z siebie wszystko, co ją tak dobiło.
- A teraz, gdy jestem tak blisko, okazuje się, że nie jestem wystarczająco dobra. Że nie jestem w stanie podołać pierwszemu zadaniu! Nie umiem! Próbowałam już tyle razy zrobić zakończenie... Ale cały czas nie jest wystarczająco dobre! Nie potrafię się wczuć!
Tym razem to ona przylgnęła do niego. Przytulił ją mocno.
- Dlatego się tu zamknęłaś? - spytał Yoh.
- Ja... Ja tak się bałam... Tak wiele wszyscy oczekują ode mnie... A ja nie jestem w stanie temu podołać! Chciałam uciec od tego wszystkiego, odciąć się...
Rozumiał ją. Ale co z tego, skoro nie wiedział, jak jej pomóc? Widział, że jest o krok od depresji. Że odpowiedzialność zadania ją przerosła.
- Ile ci czasu zostało na skończenie historii? - zapytał dziewczynę.
- Tydzień - odpowiedziała, wtulona w niego.
Oparł podbródek o jej ramię.
- W takim razie damy radę - wyszeptał.
Wziął ją na ręce, wstał. Posadził zdziwioną dziewczynę na łóżku. Stanął przed nią, trzymając dłoń na jej głowie.
- Za dwa dni jest festiwal szkolny. Masz na niego przyjść i obejrzeć mój koncert. Zrozumiano?
Kiwnęła głową na zgodę. Uśmiechnął się. Przytulił Annę na pożegnanie. Musiał wracać do domu. Nie dość, że była późna godzina, to musiał zrealizować szybko swój plan.

***

Zgodnie z "rozkazem" dwa dni później przybyła na festiwal. Cała szkoła żyła tym wydarzeniem. Wszędzie były stoiska różnych kół, atrakcji. Przyglądała się temu obojętnie. Zdecydowała się w końcu wyjść z pokoju, ale nie czuła się dużo lepiej. Rozmowa z Yoh poprawiła jej nieco humor. Na samo jej wspomnienie Annie robiło się ciepło w okolicach serca. Nie rozumiała dlaczego. Ale wciąż czuła ramiona chłopaka przytulające ją mocno. Z zamyślenia wyrwał ją głos obiektu jej rozważań.
- Cieszę się, że przyszłaś - powiedział Yoh.
Kiwnęła tylko głową.
- Zaraz zaczynamy koncert. Zostań do końca i słuchaj - mrugnął do niej i pobiegł w stronę zespołu.
Rzeczywiście, dziewczyna stojąca na specjalnie ustawionej scenie zapowiedziała występ chłopaków. Ich wejście wzbudziło piski zachwytu wśród damskiej części widowni. Blondynka nie rozumiała, czemu denerwuje ją to bardziej niż zwykle.
Zagrali swoje standardowe piosenki, które wielokrotnie słyszała na próbach czy spotkaniach. Musiała przyznać, że ich muzyka odprężała ją. Złapała się nawet na tym, że się lekko uśmiecha. Niestety jednak wkrótce zagrali ostatnią piosenkę. Sądziła, że to już koniec, jednak usłyszała głos Yoh.
- Specjalnie na dziś stworzyliśmy nową piosenkę, nieznaną jeszcze przez was! - oznajmił, co widownia przyjęła z wielkim entuzjazmem.
Zaciekawiona patrzyła na Yoh, który ustawił się przy mikrofonie. Muzyka była w dosyć żywych, rockowych tonach. Po chwili Asakura zaczął śpiewać. Opowiadał historię dziewczyny, bardzo ważnej dla niego. Słysząc o tym coś ją zakuło w piersi. W ciągu milisekundy zrozumiała dlaczego - była zazdrosna. Była zaskoczona tym odkryciem, ale słuchała dalej piosenki. Szatyn śpiewał o tym, że to nieszczęśliwa miłość.
"I pytasz mnie blondyneczko:
Dlaczego nie masz nikogo?
Chciałbym ci odpowiedzieć:
Bo moje serce należy do ciebie.
Ale wiem, że ty, ukochana,
Nie czujesz tego co ja.
Mimo to, przyrzekam ci,
Że zawsze przybędę, gdy tego zechcesz" 

Zatkało ją. Czyż nie to samo pytanie wyrwało jej się na ich wspólnym spacerze? Czy to możliwe, że śpiewał o niej? Serce zabiło jej szybciej. I wtedy zrozumiała. 
To ciepło, które odczuwała. Chęć znalezienia się znów w jego ramionach. Ta zazdrość, gdy myślała, że Yoh zależy na innej dziewczynie.
Kochała go. Przez ten cały czas. Zrozumiała, czym jest miłość. Jak się ją odczuwa. I jak powinna ją przedstawić.

***

Koncert skończył się parę godzin wcześniej. Anna chciała porozmawiać z Asakurą o piosenkę. Spytać, czy śpiewał o niej. A potem wyjawić swoje uczucia. Niestety, nie mogła go nigdzie złapać. Po koncercie został porwany wraz z Hao i Renem przez fanki. Westchnęła. Festiwal już się kończył. Słońce ledwo zaszło, niedługo miał zapaść wieczór. Nie miała pojęcia, gdzie w tej chwili jest szatyn. I wtedy wpadła na dość szalony pomysł. A co jeśli gdzieś czeka na nią? W miejscu, o którym powinna wiedzieć, gdzie się wyrwie? Tylko jedna możliwość przyszła jej do głowy. Pobiegła w wybranym kierunku. 
W końcu dotarła na dach szkoły. Otworzyła drzwi. Stał, tak jak poprzednio, opierając się o barierkę. Gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi obrócił się w jej stronę. 
- Nareszcie, myślałem, że nigdy mnie nie znajdziesz - zaśmiał się Yoh.
- Nawet nie wspomniałeś słowem, że mamy się gdzieś spotkać - wyrzuciła mu.
Podeszła bliżej, również oparła się o barierkę. Patrzyła, jak na dole ludzie sprzątają stanowiska z festiwalu. 
- I co myślisz o piosence? - spytał Asakura.
- Jest piękna... - odparła cicho. 
Chciała powiedzieć mu o swoich uczuciach. Że odwzajemnia to. Zanim jednak zdążyła się odezwać, ubiegł ją szatyn.
- Możesz to wykorzystać do swojej mangi. Festiwal letni, romantyczne wyśpiewanie uczuć. Nie brałaś jeszcze pod uwagę takiego scenariusza, prawda?
Miała wrażenie, że serce jej pękło. Nie była pewna, czy dobrze rozumie to, co właśnie powiedział.
- Napisałeś i zagrałeś tą piosenkę, abym mogła wykorzystać wydarzenie jako zakończenie mangi? - zapytała Anna ledwo powstrzymując się od rozpłakania.
- Genialny jestem, prawda? - uśmiechnął się do niej szeroko.
Blondynka spuściła głowę. Czuła, że dłużej już nie wytrzyma. Zrobiła parę kroków w stronę wyjścia.
- Dziękuję za pomoc - powiedziała pustym głosem.
Ruszyła dalej. Chciała stąd uciec. Od niego, od tych uczuć. Nie dane jej to jednak było. Asakura złapał jej rękę i nie pozwolił odejść.
- Co się stało? Zrobiłem coś nie tak?
Pokręciła głową. Chciała jak najszybciej stąd odejść, ale uniemożliwiał jej to. Pociągnął jej rękę w taki sposób, że obróciła się twarzą w jego stronę. Nie chciała jednak na niego spojrzeć. Podniósł jej podbródek i zmusił do spojrzenia w oczy. To, co w nich zobaczyła, zaskoczyło ją. Widziała szok, niedowierzanie. I nadzieję.
- Czy to możliwe, że ty... - zaczął szeptem.
Pierwsze łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Dlaczego serce musiało ją tak boleć? Yoh przyciągnął ją mocno do siebie. 
- Czy jest jakaś szansa, że jednak odwzajemniasz moje uczucia? - wyszeptał, wtulając się w jej szyję.
- Tak - odpowiedziała równie cicho.
Przytulił ją jeszcze mocniej.
- Jestem taki szczęśliwy...
Odsunął się lekko tylko po to, aby delikatnie pocałować jej usta. Nie wiedział, czy śni. Pragnął tego tak bardzo, a teraz mógł tego doświadczyć. W dodatku Anna odpowiedziała na jego pocałunek!
- Chciałem udawać, że zrobiłem to tylko dla twojej mangi. Że to nie są moje uczucia względem ciebie - powiedział po chwili.
- A są? - musiała się upewnić.
- Oczywiście. Tak bardzo cię kocham...
Wtuliła się w jego klatkę piersiową.
- Ja ciebie też...

***

Udało jej się ledwo przed terminem ukończyć ostatni rozdział. Nie powiodłoby jej się, gdyby nie Yoh. Jej ukochany.
Ona, która nigdy nie przeżyła miłości, miała ją opisać. I dopiero wszystko zrozumiała, gdy jej doświadczyła. Bo ciężko jest przedstawić coś, o czym się nie ma pojęcia.

***

Wiem, że się nie odzywałam. Przepraszam po raz kolejny. 
Ta miniaturka jest opisem powodu, dlaczego tak się stało. Powstawała przez te trzy miesiące, stopniowo. Po raz pierwszy wprost opisuję swoją własną historię i uczucia. Tyle, że ze zmienionymi danymi. Czasem przychodzi taki moment, że wszystko nas przerasta. Jedyne, co chcemy to uciec od wszystkiego. Dla mnie też przyszedł ten moment. Nie mogłam ukończyć tej miniaturki, dopóki moja własna historia nie dotarła do happy end`u, dlatego publikuję ją dopiero po trzech miesiącach. 

12 komentarzy:

  1. Świetna miniaturka! Warto było czekać 3 miesiące! Czekam na kolejny wpis z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło że się odezwałaś. Martwiłam się o Ciebie!! Prześliczna miniaturka!!!!!!!!!! Powiem jedno...GRATULACJE!!!!!!!!!!! Ja jeszcze muszę poczekać. Ale chyba warto??????? Życzę szczęścia, weny i czekam na dalsze rozdziały!! :)
    Pozdrawiam Marcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Cieszę się, że wróciłaś. I wybacz, że nie komentowałam wcześniejszych wpisów. Miniaturka bardzo, ale to bardzo mi się podobała. I miło jest wiedzieć, że w Twoim prywatnym życiu się układa. Każdy pragnie szczęśliwego zakończenia, a pozytywne emocje wpływają dobrze na pisanie. Przynajmniej u mnie. Mam nadzieję, że u Ciebie też. I że kolejny rozdział/miniaturka ukaże się jak najszybciej. Jak mówi Anonimowy, warto było czekać. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubie sie rozpisywać , dlatego napisze tylko tyle świetna ,genialna ,cudowna

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownaaa miniaturka! Cieszę się, że napisałas to cudeńko ;) Czekam na następny wpis

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohayo :)
    Tęsknie za twoją historią... Kiedy coś napiszesz?

    OdpowiedzUsuń
  7. hej:) mega fajny blog,jeszcze jednak istnieją fani shaman kinga<333

    ReylineHayashi

    OdpowiedzUsuń
  8. hej:) mega fajny blog,jeszcze jednak istnieją fani shaman kinga<333

    ReylineHayashi

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) wybacz że się nie odzywałam długi czas,ale oto powróciłam i to z nowym opowiadaniem :D adres bloga nadal ten sam http://hoshi-no-seichi.blogspot.com/ serdecznie zapraszam!! (poprzednie opowiadanie dokończyłam i zaczęłam teraz nowe :D)
    Co do tej miniaturki, uwielbiam ją! po prostu jest idealna! wiesz że jak chciałam poczytać coś o Yoh i Annie (uwielbiam tą parę) tak po prostu to wchodziłam tu na bloga i sobie to czytałam ? od tak :) taka lekka i przyjemna a na dodatek z happy endem! jak dla mnie powinnaś więcej takich one-shotów publikować :D czekam na kolejny post u Ciebie z niecierpiwością!!!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń